Odwróciłam się a za mną stał Luke z lekkim uśmiechem, widać że on się jeszcze nie pogodził z wyjazdem Victorii. Zresztą tak jak ja, strasznie mi jej brakowało.
-Wystraszyłeś mnie-powiedziałam, o on zajął miejsce obok mnie.
-Nie chciałem, czekasz na Austina?-zapytał i spojrzał na mnie.
-Właściwie to czekałam na was wszystkich, no ty już jesteś-odpowiedziałam a Lukey westchnął.
- Nadal nie możesz się z tym pogodzić, że jej nie ma z nami? Prawda?
-Oczywiście, że tak. Wiem, że tam zaczyna nowe życie, tylko najgorsze jest to, że mnie tam przy niej nie będzie-oznajmił
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Sama biłam się z myślami w tym momencie.
Podniosłam wzrok, ku nam zmierzała cała reszta. Wstałam z miejsca i podbiegłam do niego. Rozłożył ręce i mocno mnie do siebie przytulił.
-Dzień Dobry, kochanie. Sama przyszłaś?-wyszeptał mi do ucha
-Tak, przyszłam sama, ale jak widzisz jestem cała i zdrowa.- odpowiedziałam
-Och Alison- powiedział i poszliśmy do reszty.
Louis, mocno mnie do siebie przytulił. Był najlepszym przyjacielem, jakiego mogłam mieć. Puścił mnie a ja podeszłam do braci. Dostali ode mnie buziaka w policzek.
-A mi nie dałaś buziaka, taka z Ciebie przyjaciółka-usłyszałam za sobą Louisa
-No przepraszam Cię-podeszłam i dałam mu lekkiego całusa.
Złapałam Austina za rękę i weszliśmy do środka.
Wszystkie lekcje dłużyły się w nieskończoność.
Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, był on dla nas zbawieniem. Wyszliśmy z budynku, postaliśmy jeszcze trochę z chłopakami a później każdy poszedł w swoją stronę.
Austin złapał mnie za dłoń i ruszyliśmy w naszym kierunku.
Podeszliśmy po mój dom, spojrzałam na niego.
-Idziesz do mnie, czy zaraz przyjedzie tu Louis w swoim autku i będzie robił za mojego ochroniarza razem z tobą-powiedziałam
-Alison to nie jest śmieszne, chodzimy do środka-powiedział poważnym tonem.
Weszliśmy do środka, ściągnęłam buty i powędrowałam za Austinem. Usiadłam na przeciwko jego i patrzyła w jego oczy.
-Nie, chcę żebyście łazili za mną albo siedzieli po moim domem. Nie jestem jakimś pieprzonym świadkiem koronnym-powiedziałam poważnie
-Nie- powiedział tylko tyle
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia?-Zapytałam wstając z miejsca
-Tak
-Boże, Austin czemu ty nic nie rozumiesz, co ty myślisz że on przyjdzie do mnie w biały dzień, zgwałci i pokroi w małe kawałeczki i wyśle ci pocztą?!- wykrzyczałam to podnosząc ręce do góry
-To ty nic nie rozumiesz, nie znasz go nie wiesz jaki jest-odpowiedział spokojnie
-Ja chcę normalnie sama gdzieś wyjść gdzie się nie ruszę tam wy. Ja też chcę być sama, przejść się gdzieś samemu a nie z obstawą. A może nie długo do łazienki będziecie za mną chodzić, bo Bieber wyskoczy mi z pod prysznica- wypowiedziałam wszystkie te słowa na jednym wdechu
-Alison, ty tego nie bierzesz na poważnie. To psychopata nie wiesz jakie ma zamiary przeciwko tobie. A ty nie umiesz tego wszystkiego docenić co dla Ciebie robimy!- odpowiedział wstając
-Austin, zostaw mnie samą i proszę Cię wyjdź z tond -powiedziałam a do oczy zaczęły napływać
Wstał z miejsca, spojrzał na mnie i wyszedł.
Zjechałam w dół po ścianie, podciągnęłam nogi pod klatkę piersiową. Z moich oczy popłynęły łzy, nie mogłam ich powstrzymać. Leciały mimowolnie.
-Nie płacz- usłyszałam głos Louisa, nawet nie usłyszałam kiedy wchodził do domu.
Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
-Nie płacz Ali, to jest wszystko dla Twojego bezpieczeństwa. Szanujemy Twoją prywatność- oznajmił
- No dobrze ja to rozumiem, ale czy musicie tu siedzieć przed moim domem 24 godziny na dobę? On nie przyjdzie tu w dzień. I boję się także o was że może się coś wam stać z mojego powodu-wyznałam
-To nie ja ustalam zasady, tylko Austin. Dobra dosyć tych smętów, jedziemy do mnie, będziemy oglądać zdjęcia z mojego dzieciństwa- oznajmił i wstał.
Spojrzał na mnie i podał mi dłoń. Z chęcią złapałam jego rękę i wyszliśmy z domu. W aucie nie było Austina, poszedł tak jak tego chciałam. Weszłam do środka, zapięłam pasy bo w końcu jadę z Louis'em
-Louis, mogę Cię o coś zapytać?
-No pytaj-odpowiedział
-Czemu ty mnie polubiłeś? Na początku nie pałaliśmy do siebie entuzjazmem i w ogóle?- zapytałam patrząc się na niego
- Wow, Alison, nie spodziewałem się takiego pytania z Twojej strony. Ale odpowiem Ci na nie, tylko słuchaj uważnie-powiedział
-No dobra mów
- Wiesz jaki Austin był wcześniej przed poznaniem Ciebie, bawił się wszystkimi laskami jak zabawkami. Potem poznał Rose, nie widział świata poza nią. Był szczęśliwy, wcześniej go takiego nie widzieliśmy. Cieszyliśmy się z jego szczęścia razem z Luke'm. Pojawił się Bieber, on z Austinem nienawidzili się od samego początku. Chronił Rose, przed nim jak tylko mógł. Nie udało mu się, zostawiła go dla niego, zdradziła go. Nie mógł sobie tego wybaczyć. W końcu znowu zaczął imprezować, i przyrzekł sobie że już nigdy się nie zakocha. Nie chciałem żeby znowu cierpiał jak się zakocha znowu. I dlatego nie tolerowałem Cię na początku, myślałem że znowu będzie cierpiał. Jesteś jego miłością, dlatego też tak cię pilnuje bo Bieber się pojawił. A ja uwierzyłem w tą waszą miłość, polubiłem Cię no i to chyba widać, że Cię lubię. No i masz teraz już wiesz, nawet o Rose, tylko nie mów Austinowi że cie powiedziałem. Jesteśmy na miejscu.-oznajmił, i odwrócił głowę w moją stronę.
Kontynuował dalej swoją wypowiedź.
- A kiedy zniszczyłem w pewnym sensie wasz związek, zobaczyłem że on znowu będzie cierpiał. Nie chciałem tego, nie mogłem sobie tego później darować. Chciałem was pogodzić, no i udało mi się. A teraz znowu się pokłóciliście, mam ingerować?-zapytał i uśmiechnął się tak dziecinnie jak to Lou.
-Masz w nic nie ingerować, dobrze?
-No ale...
-Żadne ale, Louis'ie William'ie Tomlinson'ie!
-Ej skąd znasz moje drugie imię?-zapytał oburzony
-Obiło mi się kiedyś o uszy-odpowiedziałam i wyszłam z auta
Poszłam do domu, w środku usiadłam na kanapie a Lou pobiegł na górę, wrócił po chwilę z grubym albumem.
Usiadł obok mnie i zaczęliśmy oglądać zdjęcia.
**Austin**
Szedłem do domu, Byłem na serio wkurzony, przez tą kłótnię z Alison, ta dziewczyna jest taka uparta. Nic nie rozumie.
Podążałem w zamyśleniu do domu. Nie zwracałem uwagi na przechodniów. Dopiero gdy ktoś na mnie wypadł oprzytomniałem.
-Lena?
-Witaj Austinie- powiedziała ściągając okulary przeciwsłoneczne z nosa
-Nie sądziłem, że spotkam Cię jeszcze-odparłem i uśmiechnąłem się
-No widzisz, a jednak-odpowiedziała i cicho zachichotała
-Gdzie się wybierasz?- zapytałem i zilustrowałem ją od góry do dołu
-A gdzie mogę iść? Na imprezę, masz ochotę potowarzyszyć mi?-zapytała
-Wiesz chyba nie za bardzo- odpowiedziałem nie pewnie
-Twoja strata, to do zobaczenia kiedyś-odpowiedziała poszła w swoją stronę.
Stałem i patrzyłem jak odchodzi, po chwili namysłu krzyknąłem.
-Nie! Lena, poczekaj pójdę z Tobą
-Świetnie, a więc chodźmy
Myślę że zapowiada się całkiem fajny wieczór, tak dawno nie byłem na żadnej imprezie.
**Alison**
-No, ale przyznaj byłem słodkim maluszkiem - powtarzał ciągle Louis
-Przykro mi przyjacielu, ja byłam słodsza-odpowiedziałam i pokazałam mu język
- Nie prawda-westchnął-No może troszeczkę
Przekładaliśmy strony albumy i przy każdym zdjęciu Tommo opowiadał krótką historie, ale oczywiście tylko do tych zdjęć co coś pamiętał.
Ja nie pamiętam połowy Swojego dzieciństwa, związanymi ze swoimi braćmi.
Położyłam głowę na jego ramieniu. Oczy mi się już kleiły od zmęczenia. Powstrzymywałam sen jak tylko mogłam , a była dopiero 20 godzina, nigdy nie chciało mi się tak wcześnie spać. Pomagały mi nie zasnąć wybuchy śmiechu Tomlinsona. Ale i tak z biegiem czasu od płynęłam.
**Austin**
Byłem już nieźle wstawiony, dawno się tak już nie napiłem. Gdy tylko moja szklanka była pusta, dolewali mi jeszcze alkoholu. Rozglądałem się poszukując Lenny, bo gdzieś znikła mi z kadru. Gdy ktoś położył mi dłoń na ramieniu, odwróciłem się a moim oczom ukazała się uśmiechnięta Lenna.
-Ile wypiłeś?-zapytała
-Za dużo-odpowiedziałem i zacząłem się śmieć
Lenna złapała mnie za rękę i wprowadziła w większy tłum ludzi.
Położyłem jej ręce na biodrach i zaczęliśmy się ruszać w rytm muzyki.
Po skończonej piosence Lenna odwróciła się do mnie, wspięła się na palcach i wpiła się w moje usta. Alkohol buzował w moim organizmie, nie mogłem jej odepchnąć chociaż chciałem, alkohol odebrał mi trzeźwe myślenie.
Odwzajemniłem jej pocałunek, w końcu odkleiła się ode mnie i wyszliśmy z klubu. Postanowiłem wrócić do domu.
-Gdzie idziesz?-usłyszałem jej głos
-Do domu-odpowiedziałem
-Odprowadzę Cię-oznajmiła i wzięła mnie pod rękę.
Pod domem, Lena puściłam mnie i uśmiechnęła się do mnie.
Odwróciła się i chciała iść w swoją stronę. Nie pozwoliłem jej iść. Złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie.
Nie złapałem równowagi i wleciałem z nią na drzwi.
Roześmiałem jej się prosto w usta, chciałem wyciągnąć klucze z kieszeni ale ona zrobiła to za mnie.
Otworzyła drzwi i wpadliśmy do środka.
Za dużo alkoholu, za dużo odezwało się moje sumienie.
Przez myśli przeleciało mi imie Alison, nie na długo bo zaraz inne myśli i alkohol który szalał w moim organizmie odebrał mi racjonalne myślenie.
Podniosłem dziewczynę a ona oplotła swoje nogi wokół mojego pasa. Usiadłem z nią na sofie, zaczęła mnie całowac a moje ręce błądziły po jej ciele
**Alison***
Obudziłam się, spałam na kolanach Louisa, który sam spał.
Spojrzałam na zegarek, było po 1 w nocy. Usiadłam i zaczęły napływać mi myśli dotyczących Austina i o tym co powiedział Louis, o Rose. Jak on jej chronił, żeby Justin nie mógł jej skrzywdzić.
Otworzyłam szeroko oczy, co ja zrobiłam. Zaczęłam budzić Lou.
-Louis, wstawaj
-Alison?Co ty chcesz? Daj mi spać-burknął pod nosem
-Nie ma spania musisz mnie zawieść do Austina, albo pójdę sama-powiedziałam
-Która godzina?-zapytał
-Po 1 w nocy, Louis no proszę Cię
-No dobrze, chodź-wstał i wyszliśmy z domu.
Pod Austina domem spojrzałam na Lou.
-Ty idziesz ze mną
-Jak jestem Ci potrzebny-odpowiedział
Wysiedliśmy z auta i podążyliśmy do drzwi ku naszemu zdziwieniu były otwarte.
Ze środka było słychać śmiech jakiejś dziewczyny.
Podeszłam bliżej, na kanapie siedział Austin z jakąś dziewczyną na swoich kolanach. Co!?
Całowali się, nawet nie zauważyli jak weszliśmy.
Louis stanął jak w murowany.
-Co kurwa!?
______________________________________________
Przybywam do was z nowym rozdziałem.
Chciałam was przeprosić za to że nie było tak długo następnego.
Mam nadzieję że wam się spodoba.
OD RAZU INFORMUJE ŻE NIE WIEM KIEDY BĘDZIE NEXT;////
PRZECZYTAŁAŚ?
SKOMENTUJ!
Jak zawsze boskii. Kocham <33. Czekam na następny. Więcej weny skarbie <33 :*
OdpowiedzUsuńzajebisty kiedy next?
OdpowiedzUsuńRozdział genialny jak zawsze pozdrawiam :* i czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńBoski kochany cudnu itd czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńBoszki
OdpowiedzUsuńSweet sweet sweet
OdpowiedzUsuń