czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 51


**Alison**


Mijały dni, tygodnie a ja nie mogłam sama wychodzić. Cały czas z obstawą, a przecież, każdy potrzebuje trochę pobyć samemu i się przejść czy coś. Siedzą nawet na zmianę pod moim domem w aucie i patrzą czy Bieber nie przyjdzie. Przecież on nie jest taki głupi żeby przychodzić do mnie do domu. No ale, im tego nie przetłumaczysz. Czasami miałam już tego dość, ale jak mi to tłumaczyli to dla mojego bezpieczeństwa. Pff a jak ja im mówię że im może się coś stać, to się tym nie przejmą. 
Wstałam od stołu i podeszłam do okna. W aucie na przeciwko domu siedział Aus i Lukey. Uśmiechnęłam się sama do siebie dlatego, że w końcu był tak Austin. Sięgnęłam po telefon i napisałam wiadomość do niego, żeby przyszedł do mnie. 
Usiadłam na blacie kuchennym i machałam nogami w przód i w tył. Usłyszałam jak drzwi się otwierają i do środka wchodzi Austin. Uśmiechnęłam się do niego, podszedł do mnie i stanął pomiędzy moimi nogami.
     -Nie musicie, siedzieć w aucie zanudzicie się tam na śmierć. A po za tym to on  nie jest taki głupi przychodzić do mnie do domu-powiedziałam
    -O nie skarbie, przy najmniej jeden musi być na zewnątrz. I to jest dla Twojego bezpieczeństwa-powtarzał mi to cały czas
    -A jak któremuś z was coś się stanie to co będzie? Hmm?-zapytałam
    -Nic nam się nie stanie i nie drąż więcej tego tematu-oznajmił mi
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale Austin zamknął mi usta pocałunkiem. Odwzajemniłam wszystkie pocałunki moje ręce, wplątałam w jego włosy i lekko pociągałam za końcówki. Austin podniósł mnie i zaniósł mnie do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku i uśmiechnął się do mnie. 
Był na de mną. Pociągnęłam go za ramiona i złączyłam nasze usta.
Pociągałam za jago kosmyki włosów, Austin pozbył się mojej bluzki. 
Nagle, wskoczyła mi myśl do głowy co on chcę, ale ja nie chcę tego. Nie teraz, nie w tym momencie. O nie. 
Rozłączyłam nasze usta a on zjechał niżej ustami. Nie o to mi chodziło.
    -Austin- powiedziałam 
Nic, zero reakcji. Ughh.
    -Austin!-powiedziałam głośniej 
Podniósł głowę i popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
    -Ja nie chcę, proszę-odpowiedziałam  
    -No-o dobrze Alison, poniosło mnie - Powiedział i położył się koło mnie.
Założyłam bluzkę i wtuliłam się w jego tors.
    -Przepraszam-szepnęłam do niego
    -Nie masz za co-oznajmił i objął mnie ramieniem

Leżeliśmy, nie rozmawialiśmy, Słyszałam jego bicie serca. 
Z tego wszystkiego wyrwał mnie głos Austina z pytaniem.
   -Jesteś dziewicą?
Momentalnie na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. 
   -Tak-k -  odpowiedziałam i spojrzałam na niego 
Austin miał na swojej twarzy swój piękny uśmiech.  I szczerzył się do mnie. 
    -Co?-zapytałam 
    -Nic, kochanie-odpowiedział i oblizał swoje usta.
Pokręciłam głową i z powrotem się obróciłam, nie było nam dane dłużej posiedzieć bo zadzwonił jego telefon.
Okazało się że jest zmiana, uggghh Austin idzie przychodzi Louis. 
Siedziałam na kanapie czekając na Tommo, patrzyłam się w pusty telewizor. 
    -Alison, przyjaciółko. Gdzie jesteś?-usłyszałam w progu Tomlinsona
    -W salonie
Wszedł, i usiadł koło mnie.
    -No to co robimy?-zapytał
    -Nie wiem, wymyśl coś, przyjacielu- odpowiedziałam 
  

    **Austin**

Wszedłem z domu Alison, i ruszyłem w kierunku swojego. 
Jak zawsze rozglądałam się we wszystkie kierunki.
Uwagę zwróciłem, utykającej blondynce która zmierza w przeciwnym kierunku co ja. Prawie mnie już minęła kiedy się potknęła i wywaliła na nogę, którą utykała.
Podszedłem do niej i podałem jej rękę.
    -Nic Ci nie jest?-zapytałem jak już chwyciła moją dłoń i wstała
    -Noga boli, ale to chyba nic takiego-odpowiedziała i lekko się do mnie uśmiechnęła
    -Powinnaś iść do lekarza- oznajmiłem jej
    -Nic mi nie będzie, a tak poza tym to jestem Lucy - oznajmiła mi
    -Austin- odpowiedziałem 
Rozmawiałem z Lucy jakiś czas, później się rozeszliśmy. 
Powiedziała, że kiedyś na siebie na pewno wpadniemy przypadkiem. 

**Alison***


Szukałam Louis'a po całym domu. Bo te wieczne dziecko wymyśliło zabawę w chowanego. Tylko gdzie on teraz się schował. Chodzenie z góry na dół i go szukanie to na serio jest nudne. Ughhh. Już wiem! W piwnicy nie byłam. Zeszłam po cichu po schodach i weszłam do pomieszczenia. Widziałam światło od wyświetlacza telefonu podeszłam bliżej.  Louis siedział z albumem zdjęć z mojego dzieciństwa.
   -Louis? Znalazłam Cię i w ogóle czemu oglądasz zdjęcia z mojego dzieciństwa?-zapytałam podchodząc do niego
   -O długo mnie szukałaś, i byłaś taka słodka jak byłaś mała-przewracał kartki dalej
   -Ej lepiej to oddaj, za dużo moich zdjęć-sięgnęłam po album, ale on go odsunął.
   -Nie skończyłem, oglądać. Byłaś takim pulpecikiem-powiedział
   -Nie, Tommo oddaj to- oznajmiłam
   -Poproś
   -Proszę, Louis oddaj mi to. Nie chcę żebyś miał ze mnie większą beke-powiedziałam i wystawiłam mu język 
   -To zrobimy tak, jak będziesz u mnie będziesz mogła zobaczyć moje zdjęcia, ale mogę jeszcze po oglądać twoje zdjęcia?- Zaproponował 
   -Zgoda, jak skończysz oglądać to na górę przyjdź. Tylko nie siedź tu za długo bo wieczorem przyjadą rodzice-powiedziałam i już wchodziłam na górę, gdy usłyszałam
   -Czyli będzie twoja mama?
   -Tomlinson, ona ma męża i jest dla ciebie za stara-odrzekłam i weszłam do salonu

Chyba nie zajmie mu to dość długo, bo zdjęć nie jest za dużo. Poszłam do kuchni wyciągnęłam dwa kubki i zrobiłam kakao. Nie będę siedzieć sama zeszłam z kubkami do Louis'a, usiadłam obok niego i podałam mu kubek. 
   -O dziękuję-powiedział 
Zaczęliśmy oglądać razem zdjęcia, z nie których się śmialiśmy, a jeszcze inne mu zabierałam zeby ich nie widział. Nawet napatoczyłam się na zdjęcie z braćmi, czemu ja wcześniej nie sięgnęłam po ten album?
Skończyliśmy oglądać zdjęcia i wyszliśmy z piwnicy. 
Z Louis'em czas leci szybciej i śmieszniej. 
Był już wieczór, zaraz będą rodzice, pożegnałam Louis'a i poszłam do siebie do pokoju.
Nie chciałam dzisiaj rozmawiać z rodzicami, więc postanowiłam iść szybciej spać. 
Szybko się wykąpałam, usiadłam na łóżku i zaczęłam rozczesywać włosy. Po wykonaniu tej czynność, wyszłam na balkon. Widziałam czarne auto na przeciwko domu, w środku siedział Beau i Jai. Uśmiechnęłam się i weszłam do środka.
Położyłam się na łóżku, i powoli zasypiałam.
   

**Na drugi dzień**
**W szkole**

Czekałam na ich przed szkołą, jak zawsze byłam pierwsza. Usiadłam na ławkę przed budynkiem i patrzyłam w wejście w bramie, czekałam aż któryś z nich przekroczy. 
Siedziałam, tak zamyślona i wpatrzona w bramę. Do puki aż ktoś, nie położył mi ki na barku. Ze strachu aż podskoczyłam.


______________________________________________
Na początku chciałam wam podziękować za 10 tyś. wyświetleń
Jesteście najlepsi <33 


Witam was z nowym rozdziałem :)
Mam nadzieję ze się wam spodoba,
Pisałam go kompletnie bez weny, więc wątpię ://


KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ 

5 komentarzy:

  1. Ok <3 Teraz czekam na next :* Boski *.* (Jak zawsze, ale to juz mozna wyciac) :D Weny dupo XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze Boskiii <33 czekam na next i więcej weny pingwinku <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle super ;) nie mogę się doczekać następnego :*
    PS. Kto położył rękę na barku Alison?
    /A

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty... Genialny... Brak mi slow :D Czekam na next oby byl jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bomba :) Kiedy next??

    OdpowiedzUsuń