niedziela, 26 czerwca 2016

Rozdział 61

- Bieber ? Czego ten debil znów od Ciebie chce ?! - krzyknął Aus
- Nie wiem, napisał tylko , żebym uważała na siebie i na Ciebie ...
- Boże , on nam nigdy nie da spokoju, ale nie martw się skarbie to tylko głupie pogróżki.
- Może i tak , ale boje się..
- Nie bój się kochanie ,  kiedy jesteś ze mną nic Ci sie nie stanie, obiecuję.

  *Aly*

  Byłam taka zmęczona , i jeszcze ten cholerny SMS , ale naszczęście miałam go - Austina , naprawdę czułam że łączy nas coś wyjątkowego , coś dzięki czemu chcę budzić się każdego poranka , i dzięki komu wiem po co mam żyć . Wiem , że co druga osoba tak mówi , ale ja naprawdę to czułam . W tym momencie nie marzyłam o niczym bardziej ,  niż o tym żeby spokojnie zasnąć w jego ramionach i nigdy się nie obudzić.
   

- Austin ?
- Tak Aly ?
- Możemy już iść spać ? Jestem taka zmęczona..
- Pewnie! Chodź tu do mnie i przytul się.

   Kiedy położłam się koło Austina on pocałował mnie w czoło, wtedy nic innego nie miało dla mnie znaczenia. Czułam się kochana i słyszałam jego bicie serca ... Boże on jest cudowny !- pomyślałam.


* Następnego dnia , rano *

* Austin * 

  Obudziłem się dość wcześnie. Aly była wtulona we mnie i tak słodko spała , że pomyślałem , że nie będę jej budził. Delikatnie się odsunąłem i pocichu wstałem z łóżka , aby udać się do łazienki. 
  Po porannej toalecie , szybko się ubrałem i zszedłem na dół , aby zrobić dla nas śniadanie do łóżka. Sybko poradziłem sobie z tym zadaniem i po 15 minutach niosłem już na górę śniadanko dla mojej kochanej Aly .
    
- Aly , kochanie , wstawaj ! -cichutko krzyknąłem  

  Ona jak by nie słyszała.Delikatnie otworzyłą jedną powiekę - nie ukrywam słodko to wyglądało.

- Oj już nie udawaj ,widzę , że już nie śpisz ! - uśiechnąłem się.

*Aly*

  Kiedy zobaczyłam go jak trzyma nademną tacę ze śniadaniem i świeżą różą , to pomyślałam , że mam najlepszego chłopaka na świecie ! 

- Boniu.. kochanie , nie musiałeś..
- Musiałem..tak słodko spałaś , że Cię nie budziłem.
- Dziękuje , rozumiem że zjesz ze mną ? 
- Oczywiście ! - powiedziałem i usiadłem obok niej dając jej buziaka w czoło.
- Kocham Cię - wyszeptałam

 A on odpowiedział mi głębokim pocałunkiem .Byłam w niebowzięta.
    Po zjedzeniu tego pysznego śniadania , które przygotował Austin , ubrałam się i zaproponowałam spacer. 

- Austin ? Może pójdziemy na spacer ?
- No okej . A gdzie moja księżniczka chce iść ?
- No nie wiem , może do parku ?
- Okej , to idziemy ?
- Tak , tak , tylko muszę poprawić włosy , poczekaj minutkę.
- Jasne !

Szybko pobiegłam do łazienki , poprawiłam włosy , użyłam perfum , które swoją drogą kiedyś dostałam od Ausa , i zeszłam na dół. Austin stał obok drzwi i na mnie czekał. Ubrałam jeszcze moje czarne conversy i byłam gotowa. 

- Możemy iść - oznajmiłam.
- No to panie przodem - uśmiechnął się Austin.

Wyszliśmy na dwór. Aus zaraz po zamknięciu drzwi na klucz odrazu złapał mnie za rękę ( uwielbiam jak to robi ) .

- Gdzie idziemy kotku ? Do parku , tak ?
- Tak kochanie , chyba , że chcesz iść gdzieś indziej . Co ?

   Austin pomyślał chwile i zaproponował : 

 - A może wolisz przejść się nad jezioro ?
- O tak ! Kocie jakie ty masz świetne pomysły ! -wykrzyczałam z uśmiechem!


* Austin *

Jejku , uwielbiam w niej to , że potrafi cieszyć się z tak niewielkich rzeczy , jak wspólny spacer nad jeziorem. Kocham patrzeć jak się śmieje , albo uśmiecha do mnie . Jest idealna...

- No to idziemy!
- Idziemy !


 Szliśmy już kawałek. Ku naszym oczom wyłaniało się już jezioro . Aly była przeszczęśliwa. Przyspieszyła kroku , i już po paru chwilach byliśmy na plaży.

- Austin ?
- Tak kochanie ?
- Kocham cię - wyszeptała słodko.

 Nic nie odpowiedziałem , tylko rzuciłem się na nią i jak najczulej potrafię pocałowałem.




 * Aly *

 O Jezu... To jest nie do opowiedzenia , jak ja się wtety czułam. To uczycie było tak wspaniałe , że myślałam , że śnie.

- A to za co ? - zapytałam .
- Za to , że Cię kocham.

  Zamilkłam , złapałam go za rękę i wpatrywałam się , w jego piękne , zielone oczy. Nic nie mogło zepsuć nam tej chwili. 

   Teraz to ja położyłam go na rozgrzanym od słońca piasku , usiadłam mu na brzuchu i pocałowałam - taki ( nazwijmy to ) rewanż . 
  





 


sobota, 16 kwietnia 2016

INFO

Hejka


Jak możecie zauważyć ten blog przechodzi ostatnimi czasy kryzys . Jednak postanowiłam , że pomogę Izie w prowadzeniu go. Ostatnie 2 rozdziały też ja napisałam. Ale musicie teżwiedzieć że mimo to , posty NIE BĘDĄ regularne . Jeżeli macie do mnie jakieś pytania to podrzucam wam tu link do mojego aska , zapraszam :)

https://ask.fm/Gaba16

wtorek, 5 stycznia 2016

Rozdział 60

* Alison*

 -  ...pamiętam jak byłam jeszcze w podstawówce , moja przyjaciółka Miley miała podobny problem. Jej tata zdradzał jej mamę od dawna i ona właśnie chciała wiedzieć czy jest jego córką , no i już do sedna- jej mama wzieła szczoteczkę jej taty no i Miley. Zaniosła je do laboratorium a za tydzień były wyniki. My też możemy tak zrobić , co wy na to ? 
  - Całkiem niezły ten pomysł , ale jak chcesz to zrobić skoro twoi rodzice wyjechali dwie godziny temu ? - zaśmiał się Louis
 - Kuźwa zapomniałam ! Ale czekaj , czekaj , wiem , że takie badania można wykonać dając zamiast DNA np.włosa , a tak się składa , że tata zostawił swój grzebień.
 - No to zajebiście ! Ja pójdę po ten grzebień do łazienki twoich rodziców a ty załatw dwa woreczki i weź włos Austina.

   Ali korzystając z okazji , że zostałą z Austinem sam na sam podbiegła do niego i złączyła ich usta w namiętny pocałunek jednocześnie ciągnąc Ausa za włosy.

*Austin*

 -Ałć ! Ostra jesteś i wiesz jak mnie podejść - krzyknąłem śmiejąc się do Alison .

 Kiedy tak patrzyłem na nią myśląc , że może być moją siostrą ,aż mi się zrobiło gorąco.Chcę jak najszybciej widzieć te wyniki ! - pomyślałem.   
     Lou już był na dole i pakowali z Alison te włosy do woreczków a ja nadal stałem wpatrzony w nią , czułem jak bym zakochał się w tej dziewczynie na nowo. Jednocześnie jeszcze bardziej umacniało mnie przekonanie , że nie jest ona moją siostrą. 
   
  *Aly*
 

 -Austiś , kochanie zawieziesz mnie do laboratorium żebym mogła załatwić tą sprawę ?
 - Jasne żabko , ale od kiedy mówisz do mnie tak ładnie? - zapytał powoli Aus podnosząc kąciki ust do góry.
  - A nie podoba Ci się ? Mogę tak nie mówić jeśli Ci to przeszkadza. 
  - Nie , nie przeszkadza , wręcz przeciwnie - podoba mi się to .

   Po tych słowach Austina cała się zarumieniłam i chyba on to zauważył bo puścił mi oczko.  

*Louis*
  
- No dobra , dobra nie słódźcie tak już sobie. Ja spadam na chatę a wy jedźxie swoją drogą ! Narazie !


     Kiedy Lou pojechał do domu Aly zrobiła się głodna i postanowiła jeszcze coś zjeść przed wyjazdem. Szybko zjadła jedną kanapkę i ruszyli w drogę. Tego dnia Austin był bardzo kochany i szrmancki w stosunku do swojej dziewczyny. Ona jednak nie potrafiła tego ukryć i było widać , że bardzo podoba jej się sposób w jaki podchodzi do niej Aus.

* W samochodzie*
*Alison*

  - Austin.... ?
 - Tak kochanie ?

 - Boisz się wyników testu ?
 - Nie boję się misiu , bo jestem pewien , że będziesz moją żoną a nie siostrą ! - zaśmiał się
  - Ale ja tak poważnie pytam.
  - A ja Ci poważnie odpowiadam.

  Nie powiem, zaskoczyły mnie słowa Austina ''Jestem pewien , że będziesz moją żoną ...'' Tak naprawdę jeszcze nigdy nie myślałam o małżeństwie , ale ciesze się , że traktuje mnie poważnie.
    Kiedy dojechaliśmy na miejsce i wysiadłam z samochodu , to aż nogi mi się ugieły, bałam się tam iść i odkryć prawdę , która może być straszna. Jednak rodzice nie pozostawili mi innego wyboru.


* 20 minut później*


    Kiedy byliśmy z Austinem w środku czułam , że nikt nie traktuje nas poważnie . Naszczęście po długim oczekiwaniu podeszła do nas bardzo miła pielęgniarka która przyjeła te włosy i kazała zgłosić się po wyniki za tydzień. Dla mnie szykował się najdłuższy tydzień w życiu.....

  
   *Wdomu* 

  - Zrobić Ci herbatki  skarbie ?
  - Nie , dzięki Austin.- powiedziałam trochę chłodno.
  - Coś się stało ? 
  - Nie po prostu nie chce mi się pić i jest mi trochę zimno .
  - To skoro nie chcesz rozgrzewającej herbatki to znam inny , o wiele ciekawszy sposób na rozgrzanie - powiedział Aus unosząc brwi do góry. 

    Ja już wiedziałam o co mu chodzi , ale nie chciałam dać tego po sobie poznać. Wachałam się też czy powinniśmy , w końcu nie wiadomo czy naprawdę nie jesteśmy rodzeństwem. 
    Kocham go i chcę tego , nie powinnam się zastanawiać. Ufam mu , i wiem że on mi też.-pomyślałam , a serce zaczeło mi szybciej bić. Pokazałam mu tylko palec , który miał go zachęcić , aby pójść na górę. On posłusznie poszedł za mną prosto do mojego pokoju. Stanełąm przy łóżku a on przedemną. W pewnej chwili zaczął mnie namiętnie całować

       Widziałam i czułam , że oboje tego chcemy , ale odsunełam się od niego.

 - Ali o co chodzi ? Nie chcesz ? 
 - Austin oczywiście , że chcę , nawet bardzo , ale nie mogę.
 - Jak to ? Czemu ? - zapytał zaniepokojony
 - Wiesz każda dziewczyna ma taki czas w miesiącu , rozumiesz ?- zawstydziłam się.
 - Oj kochanie było tak od razu, pewnie że Cię rozumiem. 
  
    Może to dziwne , ale  z Austinem, nie krępuje się rozmawiać nawet na dziwne czy intymne tematy. Czuję się przy nim bezpieczna i wiem , że mogę mu ufać.

*Austin* 

  Tak naprawdę ucieszyłem się jak Ali mi o tym powiedziała , nie okłamuje mnie nawet w tak głupich sytułacjach.Wiem , że mi ufa i nie chcę tego zepsuć.

-Alison ? A może chcesz żebym został u Ciebie na noc ? Hmmm..?
- No pewnie kochanie ! Jeśli tylko chcesz ?
- No to ja lecę wziąść prysznic i może obejrzymy film ?

- No ok , to ja polecę na dół zrobić popkorn - zaśmiałam się .

  Kiedy oboje byliśmy wykąpani i leżeliśmy w piżamach oglądając film przerwał nam głos telefonu Alison. Okazało się , że przyszedł SMS . 

-Ali kto napisał o jedenastej w nocy?
- Bieber....


niedziela, 25 października 2015

Rozdział 59


*Alison*

- Tato czemu patrzysz tak na Austina ?
- Alison , posłuchaj , powinnaś o tym wiedzieć już wcześniej.
- Co chcesz przez to powiedzieć ? - wydukałam
- Bo wiesz mówiliśmy Ci wiele razy , że nie powinnaś spotykać się z tym chłopakiem.
- Ale dlaczego tak mówicie !? O co w tym wszystkim chodzi ?!
- No .... bo......Austin ....to ....to jest mój syn , Alison .
     Po tych słowach  ojca Alison wpadła w histerię .
- Jak to ? To niemożliwe ! To na pewno nie jest prawda ! - wykrzyczałam

* Austin *

- Panie Brooks to nie może być prawdą , ponieważ mój ojciec nie żyje. Alison to moja dziewczyna , a nie siostra !
- Posłuchaj Austin , wiem ,że Cie to zaskoczyło ,ale nie możecie się razem spotykać ! To już koniec - powiedział Pan Brooks

* Alison *

Kurwa ! Spałam z własnym bratem ! Co ja teraz zrobie ?! Nienawidzę was , rozumienie - nienawidze.
Wykrzyczałam i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Widziałam , że Austin biegł za mną , ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
- Kochanie wszystko będzie dobrze to na pewno nie prawda !
- Nie mów do mnie kochanie jestem twoją siostrą , z nami koniec, Austin !
- Aly co ty pierdolisz ? Jaki koniec ? Ja Cię kocham rozumiesz ?!
- Przestań ! Wyjdź już , chcę być sama .

    Austin zbiegł na dół i chciał jeszcze porozmawiać z  tatą Aly

- Panie Brooks ?
- Czego chcesz Austin ?
- Czy to prawda , że jestem pańskim synem ?
- Tak ,  jestem twoim ojcem .
- Ale mój ojciec nie żyje !!!


  Aus nie usłyszał już żadnej odpowiedzi. Wyszedł z ich domu trzaskając drzwiami i pojechał do siebie.

* Austin *

Jak tak można , musze porozmawiać z matką . Przez tego gnoja straciłem Aly , co ja zrobie  ? !
KURWA !!!
Muszę z kimś pogadać. - powiedział sam do siebie , wyciągną telefon z kieszeni i wybrał numer do Louisa. Po chwili usłyszał głos przyjaciela w słuchawce.
- Halo stary , o co chodzi.
- Słuchaj! Kurwa ,rozumiesz Aly ze mną zerwała !
- Znowu ?  O co poszło ?
- Przyjedź do mnie bo zwariuje ! Wszystko Ci opowiem .

Po kilku minutach Louis był juz pod domem przyjaciela.

* Louis *

Wszedłem do domu Ausa , bez pukania - jak zwykle. Siedział w salonie z głową spuszczoną na dół. Nigdy nie widziałem go tak przejętego. Siedział bez ruchu , patrzył w podłogę.

- Co się stało ? Jak ty wyglądasz ?
-  Właśnie dowiedziałem się , że Alison jest moją siostrą Rozumiesz ? - wykrzyczał Aus.
- Że co kurwa ? Co ty pieprzysz, stary !? Zastanów się co ty wygadujesz , przecież twój ojciec nie żyje od 18 lat !
- No właśnie też tak myślałem do tej pory , ale jej ojciec powiedział mi to prosto w twarz ,kumasz ?!
- O ja pierdole , stary , to jesteś w czarnej dupie - przecież ty z nią spałeś!
- Chuj z tym , że z nią spałem , ja ją kocham ! To cały mój świat !


A co na to wszystko Aly ?  Jak ona zareagowała ?

-Powiedziała , że mam spadać , nie chce ze mną gadać !
- Może ja z nią pogadam. Jestem jej przyjacielem , a teraz na pewno potrzebuje sie wygadać.
- Ale kuźwa , co ona ma Ci niby powiedzieć , że zakochała się we własnym bracie ?!
- Porozmawiam z nią , na pewno dobrze jej to zrobi . Mogę pojechać , czy ty chcesz ?
- Ja bardzo chciał bym z nią porozmawiać , ale ona nie chce !
- No dobra , ja pojadę , trzymaj się stary . Zadzwonię do Ciebie jak od niej wrócę.

* Alison *

Siedziałam w pokoju , myślałam , że zaraz zwariuje. Moja twarz była cała napuchnięta od łez. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Boże kogo jeszcze ? - pomyślałam. Wzięłam telefon do ręki i niechętnie odczytałam sms'a .Zobaczyłam na wyświetlacz i nie chciałam otwierać tej wiadomości , to było od Bieber'a :
~ Jak tam malutka , boisz się ? Nie musisz , obserwuje Cię :*

O Boże ! Co to kurwa ma być! Ja nie wytrzymam. Boje się , tak bardzo chciał bym teraz przytulić się do Austina , tylko z nim czuje się bezpieczna . Ughhh.... muszę przestać o nim myśleć , to mój brat .
   Zeszłam na dół , rodziców już nie było.Coraz bardziej się bałam  i miałam potrzebę przytulenia Ausa. Nie chciałam nic jeść , nie mogłam zasnąć , chodź wiem  , ze dobrze by mi to zrobiło .To wszystko mnie przerosło ! Nagle usłyszałam otwierające się drzwi , tak strasznie się bałam , myślałam że to Bieber. Na szczęście ten strach minął jak zobaczyłam Louisa.

- Louis ?  Co ty tu robisz ? - zapytałam cała zalana łzami .
- Przyszedłem do Ciebie , bo wiem co się stało .Boże Aly wyglądasz jak wrak człowieka !
- I tak się czuje ! Ja go kocham , nie chcę go stracić!
- Nie bój się . To na pewno nie prawda . A teraz chodź i się przytul wiem , że tego potrzebujesz .


   Przytuliłam się do przyjaciela,  już mniej się bałam. Chodź to nie było tak jak u Austina w objęciach. Myślałam czy powiedzieć mu o tym sms'ie , ale nie byłam pewna czy powinnam.

-Louis ?
- Tak ? -zapytał troskliwym głosem.
- Bo przed chwilą dostałam sms'a , wiesz od kogo .
- Od Austina ?
- Chciała bym , żeby był od niego , ale jest od Biebera , on mnie obserwuje !
- Nie bój się mała , jestem z tobą. Może powinnaś jeszcze pogadać z Ausem . Siedzi teraz w domu i bardzo się przejmuje.

No dobra zadzwoń po niego ja idę na górę .Siedziałam sama na łóżku i próbowałam dodzwonić się do Vikey.... Nie odbierała. Przez drzwi balkonowe zobaczyłam , że ktoś podjechał to był Austin.
Pobiegłam szybko do łazienki , odświeżyć moją czerwoną od płaczu twarz. Austin i Louis wchodzili po schodach .Jak tylko zobaczyłam Ausa - serce zaczęło bić szybciej , tak bardzo chciałam wtulić się w niego i nigdy więcej go nie opuszczać. Weszliśmy wszyscy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku. Ani ja , ani Austin nie mogliśmy wydusić z siebie żadnego słowa , więc Lou zaczął rozmowę:

- No odezwijcie się , wiem , że i jedno i drugie bardzo chce się przytulić więc zróbcie to , bo wszyscy wiemy że to nie prawda , że pan Brooks jest waszym wspólnym ojcem.

Po tych słowach Louisa Austin rzucił się na mnie i słodko złączył nasze usta w pocałunek. Było to właśnie to czego mi tak brakowało. Czułam się taka bezpieczna i potrzebna. To wspaniałe uczucie.

* Austin *

Nie chciałem wypuszczać . Wiedziałem że słowa jej ojca ją zraniły.

- Aly , kochm Cie . - powiedziałem
- Też cię kocham i to jak bardzo , i szczerze wierzę , że nie jesteśmy rodzeństwem.
- Ale jak to sprawdzić ?
- Coś wykombinujemy , spokojnie .

* Louis *

-Ale ,ale zakochańce mamy jeszcze jeden problem.Nie wiem Austin czy wiesz , ale Bieber obserwuje Aly.

- Słucham ? Skąd wiesz ?
- Powiedziała mi . Aly pokaż mu tego sms'a.
 
     Alison szybko wyjęła telefon z kieszeni i znalazła odpowiedniego sms'a. Pokazała Austinowi .

- On tylko straszy - powiedział spokojnym głosem Aus
- Skąd taka pewność ?
- Aż za dobrze znam teg gnoja . Nie martw się Aly .


  -Potem do niego coś napiszemy a teraz chodźmy może coś zjeść ? Zaproponowałem . Przyjaciele się zgodzili , więc poszliśmy do kuchni . Lou zaczął przygotowywać składniki a ja wziąłem swoją dziewczyne na kolana i obiecałem jej , że mimo wszystko co może się wydarzyć będę przy niej . Ona odpowiedziała na moje słowa pocałunkiem , który dobrze znałem.


Po słowach Louisa : kolacja gotowa , wstaliśmy i poszliśmy razem do kuchni. Alison usiadła obok mnie a Lou podał nam kolację.

 - Stary jaka z Ciebie wspaniała gosposia - powiedziałem z sarkazmem .
- Zamknij się ,ty się wolałeś obściskiwać niż mi pomóc , to teraz jedz i nie dogaduj .

Zaczeliśmy się wszyscy śmiać !

* Alison *

-Mam pomysł co możemy zrobić , żeby udowodnić że nie jesteśmy rodzeństwem.....


czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 58.

**Alison**
**Parę dni później**

Za parę dni są już moje urodziny,  nie jestem jakoś do tego entuzjastycznie do nich nastawiona. W tej sytuacji w jakiej się wszyscy znajdujemy,  to nie do końca jest fajnie.
Do tej pory boję się iść gdzieś wieczorem sama, bo  od razu mam w głowie jakieś głupie myśli, że wyskoczy Bieber i puff już po mnie.
Potrząsnęłam głową, by  pozbyć się tych wszystkich chorych myśli. Wyszłam z tej łazienki, pokierowałam się do salonu. 
Na kanapie siedział Austin, wlepiał swój wzrok w sufit. 
Jest jakiś zdenerwowany, nie potrafi powiedzieć mi czegoś w prost. Jego zachowanie jest po prostu dziwne.
Wzruszyłam ramionami i poszłam usiąść obok niego. Nawet na mnie nie spojrzał.
Przyglądałam mu się dość dłuższy czas.
-Czemu się na mnie patrzysz?- zapytał 
-Nie mogę?
-Oczywiście, że możesz.- Oznajmił patrząc się na mnie.
Uśmiechnęłam się do niego, odwzajemnił ten gest. Jego uśmiech jest jednym z najpiękniejszych.

Wystawił swoje dwie ręce w moim kierunku.
-Chodź
Z uśmiechem na twarzy usiadłam na jego kolanach i mocno się w niego wtuliłam. Głaskał mnie po plecach. 
Postanowiłam zapytać, się go czy coś się stało.
-Austin, czy coś się dzieję?
-Nie, czemu w ogóle o to pytasz?
-No bo dziwnie się zachowujesz ostatnio. Chodzisz zdenerwowany- oznajmiałam patrząc mu w oczy
-Nic się nie dziej kochanie, wszystko jest w jak najlepszym porządku- powiedział lekko muskając moje usta.
-No dobrze, będziemy znowu siedzieć cały dzień w domu czy wyjdziesz ze mną na spacer?- zapytałam uśmiechając się do niego
-Z Tobą zawsze

Wstałam z jego kolan, podałam mu dłoń i skierowaliśmy się do drzwi.  Przez cały spacer Austin był uśmiechnięty. Uwielbiałam jak był uśmiechnięty. Mogłabym tak patrzeć na niego i podziwiać jego uśmiech.
-Znowu to robisz- powiedział
-Co robię?
-Przyglądasz się mi- oznajmił odwracając się do mnie
-Uwielbiam Twój uśmiech- wypaliłam
Austin zaśmiał się, na to co usłyszał.
-No co?
-Nic kochanie- oznajmił podnosząc mój podbródek i  całując mnie namiętnie.

Nie obchodziło nas to, ze staliśmy na środku ulicy. A ludzie pewnie gapią się na nas z odrazą. Mam to totalnie gdzieś.
Austin przytulił mnie do siebie.
-Wiesz co?- wyszeptał mi do ucha
-Hmm..?
-W moich rękach trzymam teraz cały mój świat.- oznajmił szeptem.
Usłyszawszy to do moich oczy napłynęły łzy szczęścia. Pierwszy raz ktoś powiedział mi takie coś. To było coś pięknego. 
-Tylko nie płacz, kochanie mi tutaj- powiedział ścierając mi łze z policzka kciukiem..
-Będziesz zemną zawsze, nigdy mnie nie zostawisz, prawda?- wyszeptałam patrząc w jego oczy
-Oczywiście, że nie. Za bardzo Cię kocham, żeby móc Cię stracić.- powiedział odgarniając moje włosy z twarzy.
-Wracajmy do domu- dodał jeszcze.

**Wieczorem**

Wychodząc z kuchni usłyszałam dzwonek mojej komórki. 
Zabrałam go ze stolika i wyszłam na taras. 
-Halo?
-Alison, jutro popołudniu wylatujemy do Londynu. Jeżeli chcesz zostać w Los Angeles prosze Cię przyjdź Jutro do domu- usłyszałam głos mamy
-Czemu wyjeżdżacie tak szybko nie mieliście za 2 miesiące?- zapytałam
-Sprawy się pokomplikowały, Pamiętaj przyjdź do nas możesz wziąć nawet tego swojego chłopaka.-oznajmiła
-Dobrze przyjdę, ale wyjeżdżacie nie przyszło wam do głowy by zobaczyć się ze swoimi synami?-zapytałam
-Przeszła nam taka myśl przez głowę, ale nie wiem czy oni chcą nas zobaczyć- powiedziala ściszonym głosem
-Nie martw sie oni też przyjdą- odpowiedziałam entuzjastycznie
-Dziękuję Alison, do Jutra- powiedziała i się rozłączyła.
Wylatują ze Stanów, czemu tak wcześnie?
Ughh, lepiej o tym nie myśleć, zobaczę ich jutro i wszystko mi powiedzą co i jak.


Odwróciłam się, zobaczyłam opartego o ścianę Austin'a. 
Podeszłam do niego, złapałam go za dwie dłonie, ciągnąc go do środka. 
-Z kim rozmawiałaś?
-Z mamą, oni jutro wylatują do Londynu no i mam tam przyjść a ty idziesz ze mną. A i jeszcze te głąby mają tam być- oznajmiłam stając na palcach i muskając jego usta
-Hmm... no dobrze, może  w końcu mnie polubią bo nie pałają do mnie za bardzo miłością- powiedział i zaśmiał się w moje usta
-Oj Austin. A muszę do nich za  dzwonić- wyciągnęłam telefon i za dzwoniłam do Beau.

-Hej siostra, co tam?- usłyszałam radosny głosy brata
-Wszystko dobrze, jutro wasza trójka melduje się u Austina o 11. Pojedziemy do rodziców bo wylatują do Londynu- oznajmiłam i czekałam na jego reakcje
-Jak to wylatują? A ty zostajesz? 
-Zostaje, nie poleciałabym z nimi za nic, nie masz się o co martwić- usłyszałam jak wypuścił powietrze z ust.
-Dobrze, przyjedziemy do was o 11. A teraz lecę bo Luke znowu kłóci się z Natalii. Co za dupek jak to może być mój brat- oznajmił
-O co się kłócą?
-Oni o najmniejszą głupote się kłócą a później godzą traf tu za nimi czlowieku. Do zobaczenia Ali-rozłączył się, rzuciłam telefon kanapę. 

Zaczęłam ziewać, zasłoniłam dłonią moje usta. 
Austin przytulił mnie do siebie. ohh.
Ten chłopak jest najlepszym co mnie w życiu spotkało.
-Księżniczko chodź się już położyć spać- wyszeptał mi do ucha
-Yhym-wymruczałam 
Aus szybko podniósł mnie jak księżniczkę i wniósł na górę.
Postawił mnie na środku pokoju. Sięgnęłam po strój służący za piżame. I weszłam do łazienki szybko wzięłam prysznic rozczesałam włosy i wyszłam z pomieszczenia. Austin leżał już na łóżku w samych bokserkach. Przygryzłam wargę na ten widok. Podeszłam do łózka i położyłam się koło chłopaka. Przyciągnął mnie do siebie, przykrywając nas kołdrą. Powoli odpłynęłam.

**Rano**

Siedziałam w salonie czekając na braci mieli być tutaj juz 10 minut temu a ich nadal nie ma. Ughh co za pacany, powiedziec im kiedy maja byc to i tak się spóźnią.
Usłyszałam dzwonek do drzwi nareszcie, sięgnęłam telefon. Wyciągnęłam jeszcze Austina z kuchni i poszlismy w kierunku drzwi.
-Nawet nie właźcie, jedziemy od razu. Wy i wasza punktualność- powiedziałam do wyszczerzonej trójki.
-No przepraszamy nie nasza wina że Luke chciał spać- oznajmił Jai
-Okay, okay do auta jedziemy- ponagliłam ich.
 Austin złapał mnie za rękę i pociągnął do swojego samochodu. Otworzył mi drzwi. O proszę.
Po chwili już jechaliśmy w nasze wyznaczone miejsce.
Patrzyłam się za okno, i myślałam o  niebieskich migdałach dopiero na ziemie ściągnęła mnie ręką Ausa która znajdowała się aktualnie na moim udzie. Swoim kciukiem kręcił małe kółeczka.  

Samochód zatrzymał sie przed domem, wysiadłam z auta. Podeszłam do Austin'a, zlapałam go za rękę. I stanęłam na przeciwko jego.
-Wiesz boję się co oni chcą mi powiedzieć, że znowu zaczną gadać o tym że do mnie nie pasujesz- powiedziałam patrząc mu w oczy
-Nie myśl o tym kochanie. Ty i tak zmieniłaś mnie na lepsze. -oznajmił całując mnie w usta.
-Błagam zostawcie to na później- usłyszeliśmy głos Beau.
Momentalnie zaczęliśmy się śmiać.

Wszyscy weszliśmy do domu, w salonie były już spakowane walizki. Weszliśmy do kuchni. Tata siedział przy stole a mama pewnie była na gorze. 

-Cześć tato- rzuciłam 
-O jednak przyszliście mama się już martwiła, że jej dzieci ją oleją- wypowiedział te słowa nie patrząc na mnie czy moich braci patrzył na Austin'a.






wtorek, 18 sierpnia 2015

niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdzial 57


   **Alison**

  Wszystkim po tym telefonie odechciało się iśc do tego kina.
I jak zawsze on musi wszystko spieprzc, nienawidzę go. Niech się w końcu odwali i zostawi nas wszystkich w spokoju. Niewyżyty psychopata. 
Austin ściskał moją dłoń, przez ten telefon zrobił się jakiś nerwowy, nawet nie robił sobie z tego sprawy jak bardzo mnie bolała ściskana przez niego dłoń.Ughh
   -Austin, puści moją rękę- powiedziałam 
Spojrzał na mnie ze zdziwioną miną.
   -To boli, za mocno mnie trzymasz. Austin opanuj emocje, proszę Cię- Jego wzrok spoczął na naszych dłońach. Szybko mnie puścił.
   -Przepraszam Alison, nie chciałem.- oznajmił patrząc mi w oczy. 
   -Chodzimy już do tego domu- powiedziałam i ruszyłam zostwaiając go z tyłu.
Słyszałam tylko jak westchnął i ruszył za mną.

~~

Siedziałam na kanapie patrząc tępym wzrokiem w zgaszony telewizor. Nie widziałam w  tym nic pożytecznego, tylko w głowie pojawiało mi się tyśące głupich myśli. 
Pokręciłam głową, by to wszystko od trącic.
Wstałam z miejsca i poszłam na górę, przebrałam się w dresy i luziną koszulkę. Sięgnęłam po "Mroczne umysły". 
I usiadłam na łóżku przykrywajac nogi kocem. 
Spędziłam przy tej książce cały weczór i uważam że było warto. Z chcecią sięgną po następne częsci trylogii. 
Odłożyłam ją na półkę i wyszłam z pokoju. 
Na dole było ciemna, czyli rodziców jeszcze nie ma. Dziwne, bo powinni już byc od jakiejś godziny. Zapaliłam światlo w kuchni, podezłam do okna. Nagle do moich uszu dobiegł dziwięk tłuczonych butelek. Po plecach przebiegł mi dreszcz. Dziwięk dochodził z garażu. I znowu to samo tłuczone butelki. Umm co się tam dziej?
Poszłam do salonu, wzięłam z kąta jeden z kiji do golfa mojego ojca i poszłam to sprawdzic.

Otworzyłam drzwi, i zapaliłam światło w garażu. Moim oczom ukazał się Tomlinson? Co on tu robi? I jak tu wlazł?
   -Człowieku co ty tu robisz?- zapytałam patrząc na niego. JUż wiedziałam że był najebany. 
   -Przyszedłem odwiedzic przyjaciółkę. Alison po co Ci ten kij, chciałaś mi przywalic?- zapytał zataczając się do tyłu.
   -Tak chciałam Ci przywalic bo nie wiedziałam kto to, i jakbyś zapukał normalnie do drzwi  to pewnie byś mnie nie wystraszył- oznajmiłam podchodząc do niego.
   -Oj przepraszam Cię Alison- powiedział zawieszając mi się na szyi 
   -Tommo nie jesteś najletszy, wiec ze mnie zejdź- powiedziałam śmiejąc się

~~

Weszliśmy do mojego pokoju, dowiedziałam się też, ze rodziców nie będzie dzisiaj na noc. I to chyba dobrze, nie byli by zachwyceni jakby zobaczyli pjanego Louis'a.
Położyłam się na łóżku, i patrzyłam co robi Lou.
Patrzy po zdjeciach, po książkach, huh Louis jest czymś zainteresowany.
  -Jak możesz czytac ksiązki? Przecież to jest nudne- oznajmił siadając koło mnie.
  -Co? Tommo to chyba ty jesteś nudny to, że ty w swoim całym życiu nie przeczytałeś żadnej książki to nie moja wina. Ale nie mow że to jest nudne- powiedziałam
   -Przeczytałem!Jedną ale przeczytałem- powiedział oburzonu
   -Małego Księcia w podstawówce?- powiedziałam śmiejąc się
   -Może, dobrak koniec teamtu- odburknbął kładąc się koło  mnie 
Po chwili usłuszłam głos Tommo.
  -Wiesz co Brooks? Masz bardzo wygodne łóżko
Momentalnie wybuchłam smiechem, piany Lou  nie różni się niczym od trzeźwego. 
  -Ja już lecę jest już serio późno, a jak Austin się dowie że tu przyjazłem i to po pijaku, to nie będzie za dowolony.- powiedział wstając 


Wstałam razem z nim, zeszłam z nim na dół.
   -Dobranoc Lou- oznjamiłam przytulając go
   -Śpij dobrze- odpowiedział 
Otworzył drzwi a przed nimi stał Austin.
Patzrył się to na mnie to na Louis'a. Jak on sobie pomyśli coś że ja z Tommo to nie wiem co mu  zrobie.
   -O siema Austin, ja już wychodziłem-  powiedział i ominął Chłopaka.
No i zostałam z nim sama.
   -Co on tu robił do tego najebany?- zapytał przez zeby
   -Przyszedł, nie widac? Austin nie mów że jesteś zazdrosny o swojego przyjaciela?- zapytałam podnosząc jedną brew do góry
   -Janse, że jestem. Był sam na sam z moją dziewczyną. A czy ty nie była byś zazdrosna o to że jakaś laska kręci się koło mnie?-  zapytał wchodząc do środka.
   -No nie wiem- powiedziałam sarkastycznie, byłabym zazdrosna i to jak.
 Austin odwrócił się do mnie, rzypierakąc mnie do ściany.
   -Wiesz mi się wydaje,że byłabś zazdrosna i to jak. - oznajmił muskając lekko moje usta.
    -Masz racje- powiedziałam poglębiając pocałunek.
Austin cicho jęknął, kiedy przygryzłam jego wargę.
Jego ręce zjechały pod moją koszulkę, jeździł rękoma po moich plecach. Moje dłonie wplotłam w jego włosy, lekko pociągając za kosmyki. 
Ręce Ausa powendrowały na mój tyłek, lekko go ściskając. 
Oplotłam nogi wokół jego pasa, odchyliłam głowe do tyłu, by dac mu większy dostęp do mojej szyi. Zjechał ustami niżej, zaczął ssac moja skóre i lekko przygryzac. Gdy skąniczył to robic dmuchnął w to miejsc zimnym powietrzem.
  -Teraz każdy będzie wiedział, że jesteś tylko moja- wyszeptał mi do ucha
  - Tylko Twoja- powtórzyłam
Austin wpił się w moe usta, prosił o wejście. Uchyliłam lekko nusta, wykorzystał  okazje. Nasze języki toczły walkę.

Drzwi się otworzyły, momentalnie odskoczyliśmy od siebie momentalnie. W drzwiach pojawili się moi rodzice. Moje oczy powiększyły się o dwa rozmiary.
   -Alison? Co to ma znaczyc? We własnym domu obściskujesz się z nim- powiedziałam wskazując ręką na Austina
    -Po pierwsze on ma imię- Austin. Po drugie gdzie mam to robic w parku, w ogródku a może na środku ulicy?- oznajmiłam patrząc się na nich, złapałam za ręke Austina
    -Dosyc mam tego wszystkiego, dziecko nie widzisz, ze on zmienia Cię na gorsze. W Londynie byłaś spokojna, nigdy nie sprawowałaś problemów. A teraz? To wszystko jego wina-  powiedziała podniesionym glosem patrząc to na mnie to na Austina.
    -Co nadal chciałabyś żebym była cichą myszką, i miała jedną przyjaciółke a reszte fałszywych znajomych. Daruj sobie- powiedziałam patrząc jej w oczy
 Nic nie odpowiedziała, to było wiadome, zawsze w takich momentach nie mówiła nic dalej tylko spuszczała wzrok.
Pociągnęłam Ausa za rękę i chciliśmy wyjśc z domu, przy drzwich usłyszłam głos matki.
   -Jak wyjdziesz z nim to możesz juz nie wracac
Obróciłam się, gdy usłyszałam te słowa, moje oczy byłe pełne łez. Nigdy nie pomyślała bym, że ona coś takiego powie. 
Obróciłam się spowrotem do drzwi.
    -Jakbyś mnie naprawde kochała, akceptowałabyś moje wybory- powiedziałam i wyszliśmy z tamtąd.

~~

Siedziałam wtulona w Austina na kanapie, od tamtego  momentu nie odezwałam się ani słowem. Tylko płakałam.
Nigdy nie pomyślałam, że ona mogła by tak powiedziec. 
   -Ciii Alison, nie płacz już. Proszę Cię- usłyszłam głos chłopaka.
    -Jak ona mogła tak powiedziec?- wybełkotałam w koszulke chłopaka
    -Alison, to bylo pod wpływem emocji, na pewno nie chciala tak powiedziec
    - A jednak, tak powiedziała. Słyszałes sam mam nie wracac do domu, masze na mniem  zły wpływ, ona chciała żeby została szarą myszką.- oderwałam się od jego torsu,
patrzyłam prosto w jego oczy.
     -Zostajesz u mnie, i nie martw się tym, wcześniej czy później zrozumiom że popełnili bląd. - powiedział zonowu przytuljąc mnie do swojego torsu.


**Austin**

Trzymałem moją zapłakaną Ali w swoich ramionach, gdy płakała była taka bezbronna. Nie chciałem żeby nadal płakała, pocierałem rękoma o jej plecy. Cały czas szlochała, dopiero po pewnym czasie wszystko ucichło było tylko słychac, jej nie spokojny oddech.
Wstałem powoli, wziąłem Alison na ręce i zaniosłem na góre. Położyłem ją do swojego łóżka i przykryłem kocem. Pocałowałem ją w czoło i położyłem się obok niej. 
Alison, jak na zawołanie przytuliła się do mnie. Objąłem ją w tali. Powoli moje oczy sie zamykały, az w końcu odpłynąłem.

~~

Obudziłem się, ale Alison nie było już obok mnie, pozostało po nie puste miejsce. Wstałem z łóżka i zeszłem na dół.
Ali stała przy kuchence mieszając coś. Stanąłem za nią przytulając ją do siebie. Schowałem twarz w jej włosach. 
   -Cześc Kochanie- powiedziałem 
   -Austin, rozpraszasz mnie. Zaraz wszystko przypale.- usłyszałem 
Spojrzałem jej przez ramie na robiła naleśniki. ohh
    -To co ja mam w takim  razie robic?- zapytałem
    -Zrób herbate i nakryj do stołu- powiedziała nawet nie  patrząc na mnie
     -Alison?
     -Hmm?- powiedziała nareszcie odwracając się do mnie
     -Kocham Cię- oznajmiłem i pocałowałam lekko jej usta
     -Też Cię Kocham a teraz nakryj do stołu

Nakryłem do stołu, zrobiłem herbate i usiadłem patrząc się na nią. W końcu się odwróciła, z talerzem pełnym parujących naleśników, usiadła na przeciwko mnie. Obdarzyła mnie swoim uśmiechem i zaczęła powoli jeśc. Kochałem na nią patrzec, słuchac jej kochałem w niej wszystko. Była moim chodzącym ideałem, który kocham bardziej niz co kolwiek.

___________________________________________

Hej, cześc i czołem.
Przychodze do was po dośc długiej przerwie.
Rozdział nie ejst sprawdzony, pisany na szybko.
Wiec nie zdzwicie się błędami.

5  komentarzy --------> następny rozdział