**Austin**
"-Justin, on wrócił"
Gdy to powiedziała, otworzyłem oczy szeroko i popatrzyłem na Alison.
-Skąd to wiesz?-zapytałem i usiadłem na łóżko, Ali na moich kolanach
-Widziałam go-powiedziała płacząc
-Alison, nie płacz kochanie. Może, przewidziało Ci się-próbowałem ją uspokoić
Chociaż wiem, że to nie prawda. Słyszałem o tym, że "Wielki, legendarny Bieber powrócił po raz drugi"
Nie, chciałem martwic bardziej Ali, po tym wszystkim co przeszła.
-Nie widziałam go, ten uśmiech go nie da się zapomnieć, rozumiesz!-wykrzyczała to i wstała z moich kolan.
Stała w osłupieniu i patrzyła na mnie oczami pełnymi łez.
Nienawidziłem jak płaczę.
-Alison, proszę Cię nie płacz-powiedziałem wstając
-Jak mam nie płakać, jak człowiek który śni mi się w najgorszych koszmarach, pojawił się na nowo.- mówiła to tak szybko.
Alison, dostała histerii krzyczała, płakała wymachiwała rękoma jak popadnie. Przytuliłem ją do siebie i trzymałem w swoich ramionach, do puki sie nie uspokoiła.
-Alison, posłuchaj mnie teraz uważnie. To że on wrócił nic nie zmienia. Tobie już nie stanie się krzywda, nie pozwolę na to. Dla Ciebie zrobię wszystko. Jesteś moim skarbem na zawsze-mówiłem jej to szeptem do ucha
Przestawała już płakać, uspokajała się.
-Dobrze już, tylko nie myśl mi o nim-powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
-Austin, obiecujesz że zostaniesz na zawsze?-zapytała
-Oczywiście że tak kocham Cię najbardziej na świecie-odpowiedziałem pewien swoich słów
Do drzwi ktoś zaczął pukać, podszedłem do drzwi i otworzy je, za nimi stał Luke i Louis. Zawsze nie odpowiednia pora,i w ogóle oni zapukali do drzwi ok kiedy?
Uśmiechnęli się do mnie głupkowato.
-Co za debile-powiedziałem i wróciłem do Alison
Chłopaki weszli za mną, Louis zgarnął w ramiona moją dziewczynę i mocno przytulił. Alison się zaśmiała. Potem Lukey się do nie przytulił.
-Co tam?-zapytał Lou kładąc się na moim łóżku
-Nic, Lou. I złaś z mojego łóżka-odpowiedziałem i rzuciłem mu poduszą w twarz
-Ej, stary nie tak agresywnie-powiedział i zaczął się śmiać .Popatrzyłem się na niego i wybuchłem śmiechem.
Siedzieliśmy w czwórkę na łóżku. Alison nie była taka rozmowna, wiedziałem że myśli o nim i zamartwia się na przyszłość.
-A ty Alison, co tak mało rozmowna?-zapytał Luke
-Jakoś tak, nie wiem-powiedziała i wtuliła się w mój tors.
Luke i Louis popatrzyli się pytająco na mnie. Pokręciłem głową na nie. Wzruszyli ramionami i dalej gadali głupoty.
Aż w końcu Ali się odezwała
-A jak tam z Victorią, dawno się do siebie nie odzywałyśmy
-Wszystko jest dobrze, też się martwi o to że straciłyście dobry kontakt i nie widujecie się zbyt często-powiedział Luke
Siedzieliśmy jeszcze chwilę i wszyscy poszliśmy odprowadzić Alison do domu. Chciałem sam ale no uparli się. Szliśmy w ciszy to na serio było nie podobne do nich. Zawsze tacy inni byli. Alison, szła trzymając moją dłoń.
Miała zimne ręce, zresztą jak zawsze. Mój skarb kochany.
Doszliśmy do domu, Ali przytuliła się do mnie, wspięła się na palce i lekko musnęła moje usta.
Przytuliła się do chłopaków i poszła do domu. Patrzyłem jak wchodzi i nam macha.
Obróciłem się do chłopaków, oni spojrzeli na mnie podejrzliwym wzrokiem
-Dobra o co wam chodzi?-zapytałem
-To my się powinniśmy zapytać Ciebie przyjacielu-powiedział Lukas
-Nie mamy na to czas-wtrącił się Louis
-A na co mamy?- zapytałem ponownie
-Idziemy do Brooksów-powiedział i ruszył razem z Luke'iem
Wzruszyłem ramionami i poszedłem za nimi. Nie odzywali się do mnie, rozmawiali między sobą. To było na serio jakieś dziwne.
Doszliśmy do domu braci i weszliśmy do środka.
W salonie siedziała cała trójka, nie rozmawiali siedzieli w milczeniu. Usiadłem obok Beau i reszta koło mnie.
-No to co się stało?-zapytałem
-Kurwa, nie udawaj debila gorszego niż jesteś-odpowiedział mi Lou
-Nie wiem o co wam chodzi, o to Bieber wrócił ponownie do miasta?
-Brawo, szerloku- odparł Lou
-A tak w ogóle to skąd wiesz że jest w LA?- Zapytał Beau
Nie wiedziałem czy mam to powiedzieć czy nie, w końcu to są jej bracia i przyjaciele. Powinni wiedzieć.
-Alison, zobaczyła go w parku, mówiła coś o uśmiech że go nie da się zapomnieć, wpadła w szał no ale się uspokoiła-powiedziałem na jednym wdechu.
-Austin on chcę zemsty, na całej naszej paczce. Rozumiesz on nam nie odpuści-powiedział Lukey-Zemsty za to że zostawiłem go żywego, a nie zatłukłem jak jakiegoś kundla. Jego zemsta, będzie najgorszym nie wypałem jaki może być. I nie srajcie w gacie przed "wielkim" Bieber'em. A teraz idę już do domu. Powiedziałem to co myślałem. Na razie- powiedziałem i wyszedłem zostawiając ich w osłupieniu.
Do domu nie doszedłem szedłem zbyt późno, zdążyłem za nim jeszcze mama wyjechała. Pożegnała się ze mną i życzyła mi szczęścia z Alison. Powiedziała jeszcze że za niedługo złoży mi kolejną wizytę.
Wszedłem na górę do sypialni położyłem się na łóżku. Nie zasnę dzisiaj to jest pewne. Muszę być z Alison, tak mówiła moja podświadomość. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i napisałem wiadomość do mojego skarba.
**Alison**
Rozczesywałam swoje włosy, gdy naglę usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wstałam z łóżka i podeszłam do komody. Wiadomość od Austina.
-Śpisz? xx
Głupie pytanie pomyślałam, o tej godzinie nie śpię. Uśmiechnęłam się do telefonu i odpisałam mu.
-Nie, nie śpię, a co? ^^ x
Nie czekałam długo na odpowiedź
-Zaraz będę, otwórz drzwi balkonowe xx
Uśmiechnęłam się do telefonu, skończyłam wcześniej wykonywaną czynność i wyszłam na balkon.
Patrzyłam na oświetlone ulice LA. Lubiłam patrzeć na ten widok. Przed moim domem zaparkowało auto Ausa.
Wysiadł z niego i podszedł po balkon, uśmiechnął się do mnie i już chwile po tym stał na przeciwko mnie.
Zawiał lekki wiatr, który rozwiał moje włosy. Austin podszedł do mnie bliżej i złapał moją twarz w dwie ręce i pocałował w usta. Całował namiętnie i bardziej zachłannie.
Oderwałam się od niego i weszłam do środka, usiadłam na łóżku i patrzyłam na Austina. On zaczął oglądać się za siebie.
-Na co się tak patrzysz?-zapytał
-Na ciebie, a na kogo innego-odpowiedziałam
-Wiesz przyjechałem utulić cię do snu, specjalnie-odpowiedział i usiadł koło mnie
-Nie musiałeś, ale jak chcesz-powiedziałam ziewając
-Nie będzie mnie jak się obudzisz bo nie chcę żebyś miała problemy z rodzicami-odpowiedział
-No dobrze to idziemy spać-zakomunikowałam i ułożyłam się na łóżku po kołdrą.
Austin zajął miejsce obok mnie, wtuliłam się w jego tors i powoli odpływałam w krainę morfeusza.
~~Rano~~
Austina rzeczywiście nie było jak się obudziłam. Nie chciało mi się wychodzić dzisiaj z łóżka. Przeleżała bym najchętniej całą sobotę. Oczywiście, nie było mi to dane. Moja komórka zaczęła dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz Victoria, bez chwili zastanowienia odebrałam połączenie.
-Halo?
-Alison, mogę do Ciebie przyjść, musimy porozmawiać-powiedziała szybko
-Oczywiście, Vickey. Za ile będziesz?-zapytałam
-Za 20 minut-powiedział i się rozłączyła
Okey, to było dziwne. Wstałam z łózka i ubrałam się w czarne legginsy i czerwoną koszulkę. Zeszłam na dół, usiadłam do stołu i patrzyłam na mamę jak krząta się po kuchni. Odwróciła się do mnie i postawiła mi przed nosem kubek z gorącą herbatą. Podziękowałam skinięciem głowy i wzięłam kubek w dwie ręce i zaczęłam pić.
W ciągu tych 20 minut do drzwi zapukała Victoria, natychmiast rzuciła się mi na szyję. Przytuliłam ją mocno do siebie. Weszliśmy na górę, usiadłyśmy na łóżku.
-No to o czym chcesz pogadać?-zapytałam
No bo wiesz Alison ja no wyjeżdżam z Los Angeles-powiedziała a z jej oczy popłynęły łzy.
Nie mogłam wypowiedzieć ani słowa, zatkało mnie po prostu.
............................
Przybywam do was z nowym rozdziałem.
Przepraszam za błędy i że wgl dodaję go tak późno.
Cóż bark czasu.
A TERAZ -----> 5 KOM NASTĘPNY ROZDZIAŁ
<3
Rozdział jak zawsze zajebisty. Czy ten Bieber musiał wrócić? A i Kocham czytać twojego bloga jest zajebisty i czekam na next <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńKocham po prostu :D mam nadzieje ze szybko będzie next :D
OdpowiedzUsuńKochany rozdział czekam na kolejny dodaj jak najszybciej
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJaki kochany Austin i jaki troskliwy <3 *.* czekam na nexta
OdpowiedzUsuńnoski czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńZajebisty, naprawde xD mam talent ;)
OdpowiedzUsuń