poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 48

                                  **Alison**



    Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Przy drzwiach ubrałam buty i już chciałam wychodzić. Zatrzymał mnie głos mamy
    -Gdzie się wybierasz?
    -Na obiad-powiedziałam i wyszłam z domu
 Szłam w stronę domu Austina ze słuchawkami w uszach.  
Muzyka zawsze mnie uspokaja, wyciszam się i nie myślę o tych wszystkich rzeczach, które wydarzyły się w ostatnim czasie.
Nie patrzyłam na innych ludzi, patrzyłam na moje buty .
To było bardziej interesujące niż wszystko w okół.

Uderzyłam w czyjś bark, momentalnie się obróciłam, chłopak miał kaptur na głowie więc nie widziałam go dokładniej.
Uśmiechnął się do mnie i poszedł dalej, patrzyłam jeszcze za nim zniknął w tłumie ludzi. Ten uśmiech był mi znany, widziałam go już wcześniej. Nie będę teraz się nad tym zastanawiać. Wzruszyłam ramionami i poszłam dalej.
Weszłam do jego domu, jak zawsze bez pukania.
Zdjęłam buty i pokierowałam się za śmiechem Austina do kuchni. Stanęłam w progu i przyglądałam się jak on i jego mama krzątali się po kuchni. Uśmiechnęłam się na ten widok.
   -Dzień Dobry-powiedziałam a oni zwrócili swoje oczy na mnie
    -Cześć skarbie - powiedział Austin podchodząc do mnie i całując w policzek
    - Dzień Dobry Alison -powiedziała jego mama i uśmiechnęła się do mnie promiennie 
Odwzajemniłam ten gest i popatrzyłam ten gest na Austina. Włosy miał rozczochrane na wszystkie strony świata. Uśmiechnęłam się i zaczęłam je układać.
    -Od razu lepiej-powiedziałam 
     -Kochana moja- wyszeptał mi do ucha
     -Dobrze, dosyć tych romansów, nakryjcie do stołu-powiedziała Austina mama.
 Wzięliście talerze i sztućce. Rozłożyliśmy je na stole i usiedliśmy. Czekaliśmy na jedzenie. Zapatrzyłam się w jeden punkt i większa ilość moich myśli, zaczęła napływać. Przypomniał mi się ten uśmiech. Nie mogłam sobie nic przypomnieć a może nie chciałam. Od moich zamyśleń wyrwał mnie Austin.
   -Alison, jedz już a nie myślisz o niebieskich migdałach

Nie zwróciłam nawet uwagi, że nałożono mi już obiad. Zaczęłam jeść, nie rozmawialiśmy za dużo. Widziałam jak Austin zerka na mnie kątem oka. Wyprostowałam się naglę gdy mama Austina wypowiedziała moje imię. 
    -A może opowiesz mi coś o sobie Alison?
    -Mamo, no proszę Cię.- powiedziała Austin
    -Chcę wiedzieć coś o twojej dziewczynie synu bo od ciebie nic się nie dowiem-powiedziała i spojrzała na mnie wyczekującym spojrzeniem
    - Umm... Nie wiem co chcę pani wiedzieć-powiedziałam i spojrzałam na Ausa on tylko uśmiechnął się do mnie
    -A więc jestem Alison Brooks pochodzę z Wielkiej Brytanii dokładniej z Londynu a do Los Angeles przeprowadziłam się parę miesięcy temu-powiedziałam na jednym wdechu.
    -O to bardzo ciekawie a można wiedzieć czemu się przeprowadziłaś?-pytała dalej
    -Przez prace rodziców, dostali awans no i tak się zaczęła przygoda w LA- westchnęłam
    -A jak się poznaliście?
Popatrzyłam na Austina wyczekująco. Westchnęłam i już chciałam odpowiedzieć ale na szczęście mnie ubiegł.
    -W szkole, trafiła do mojej klasy i mieliśmy prace do do napisania i tak się zaczęła nasza historia-powiedział i spojrzał na mnie i słodko się uśmiechnął.
    -Tak, bardzo cieszę się z waszego szczęścia dzieciaki-powiedziała i odniosła talerze do zlewu.

My zaproponowaliśmy że my umyjemy naczynie. No ale nie wyszło nam to jak chcieliśmy. Miałam mokre włosy i do tego koszulkę. Austin chlapał mnie wodą cały czas. co za wieczne dziecko z niego. W końcu do kuchni weszła jego mama.
      -Dzieci, dzieci zrobiliście taki bałagan-powiedziała i pokręciła głową
      -Ale to Austin, zaczął mnie chlapać-powiedziałam, broniłam się jak mała dziewczynka.
      -Co to nie prawda-powiedział i zaczął się śmiać.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
      -Idziecie, na górę ja się tym zajmę-powiedziała a mu poszliśmy według jej zalecenia na górę.
   
W pokoju Austin rzucił we mnie koszulką ze znakiem supermena. Ściągnęłam moją, na tali poczułam zimne dłonie Austina, zaczął delikatnie całować mnie po szyi. Obróciłam się do niego przodem. Pocałował mnie lekko w usta i przytulił do siebie. I zaczął mną kołysać na boki. Zamknęłam oczy i chciałam żeby nie przestawał.
      -Kocham Cię-wyszeptał mi do ucha.
Zawsze gdy mi to mówił robiło się cieplej. Jego ramiona były najlepszym ukojeniem i ochroną przed wszystkim.
Gdy mnie tak kołysał, znowu naszył mnie wszystkie myśli jakie do tej pory doświadczyłam. Do głowy przyszedł mi też tajemniczy uśmiech, który przypomniał mi się przez te wszystkie okropne chwile jakie doświadczyłam parę miesięcy temu. Ten uśmiech był mi już tak dobrze znany, że przez to wszystko co mnie spotkało została mi taka  trauma do końca życia. Moje ciało momentalnie się spięło, na sama myśl o nim i tym wszystkim co mnie spotkało, chciało mi się płakać i wrzeszczeć. Austin zobaczył moje zdenerwowanie. Z oczu popłynęły mi łzy. Nie potrafiłam znowu opanować emocji. 
    -Co się stało Ali? Czemu płaczesz?-zapytał z troską w głosie.
    -On wrócił, on wrócił - powtarzałam 
    -Alison ale kto?- mówił spokojnie  głaskając mnie po plecach żebym się chodź trochę uspokoiła.
    -Justin, on wrócił-powtórzyłam zapłakana już w jego tors
.........................




Witam was po długiej nie obecności.
Z góry bardzo was za to opóźnienie przepraszam
Życze wam miłego czytania i nie wiem kiedy będzie następny rozdział.


PRZECZYTAŁAŚ/EŚ?? 
SKOMENTUJ TO MOTYWUJE DO DALSZEJ PRACY

     

3 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle zajebisty <33 czekam na następny <3 kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial zajebisty, ale prosze pisz czesciej bo my naprawde nie mozemy tyle czekac xD haha... naprawde zajebisty rozdzial ;*

    OdpowiedzUsuń