**Alison**
Siedziałam na kolanach Austin'a, nie chciałam iść do domu. Było mi tu dobrze. Najważniejsze że jestem z Ausem. Chłopak głaskał mnie po plecach.
-Przepraszam cię za tamto co usłyszałaś..-nie dokończył bo mu przerwałam
-Austin, proszę Cię przestań już o tym gadać, było minęło-powiedziałam i popatrzyłam mu się w oczy.
Tak słodko się uśmiechnął.
-No ale...no ale....
-Austin, nie ma żadnego "ale"-powiedziałam i mocniej wtuliłam się w jego tors.
Odetchnął z ulgą i pocałował mnie w czubek głowy.
Siedzieliśmy tak do puki nie zadzwonił mój telefon.
Wyciągnęłam go z kieszeni dresów, spojrzałam na wyświetlacz.
-TATA
Wciągnęłam powietrze do płuc i odebrałam
-halo?
-Alison, dziecko gdzie ty się podziewasz?-powiedział do mnie na razie spokojnie
-Nic, mi nie jest, jestem u Austina. Wrócę do domu-powiedziałam
-Dobrze, porozmawiamy w domu-powiedział i się rozłączył
Popatrzyłam na Austina, spojrzał na mnie troszkę zaniepokojony.
-Muszę wracać do domu-powiedziałam i wstałam z jego kolan
-Dobrze to cie odwiozę, będziesz szybciej w domu-powiedział wziął mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Podeszliśmy do garażu.
W środku stał Range Rover w czerwoną panterkę.
Ładny wzór. Austin wyjechał autem i otworzył mi drzwi od
środka. Wsiadłam do środka, zapięłam pasy i popatrzyłam na Austina.
-Nie jechałaś jeszcze ze mną autem-stwierdził i zachichotał
-I co z tego? Jedziesz czy będziesz tak stał?-powiedziałam i uniosłam brwi do góry.
Jechaliśmy, a ja patrzyłam za okno. Patrzyłam tak jakbym pierwszy raz byłam w Los Angeles.
Obróciłam głowę i spojrzałam na mojego chłopaka.
Prowadził z taką precyzją. Przyglądałam się mu przez dłuższą chwilkę.
-Widzę, że mi się przyglądasz kochanie-powiedział i obrócił sie do mnie
-Austin, jak prowadzisz patrz na ulicę nie na mnie. I lubię patrzeć na mojego przystojnego chłopaka.-powiedziałam a on wybuchł śmiechem
-Ohh Alison z twoich ust taki komplement to coś-powiedział
Mimo wolnię moje policzki zarumieniły się. Ughh nienawidzę
tego.
-Uwielbiam twoje rumieńce, wyglądasz wtedy słodko-mówił dalej
Nim się rozejrzałam byliśmy juz pod moim domem.
-Jesteśmy-powiedział i popatrzył się na mnie
-Dziękuję, do zobaczenia-powiedziałam i pocałowałam go w policzek
-Kocham Cię-szepnął mi do ucha.
Ja nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam z auta i pokierowałam się do domu.
Weszłam do środka, z salonu słyszałam odgłosy telewizora.
Chciałam przejść obok, tak żeby mnie nie zobaczyli, no ale na
samej górze, usłyszałam głos ojca:
-Alison, na dół zejdź
Zeszłam na dół, w salonie siedział tylko tata. A gdzie mama?
Stanęłam i oparłam się o ścianę. W końcu jego wzrok z telewizora przeszedł na mnie.
- Usiądź koło mnie
Wzruszyłam ramionami i poczłapałam do kanapy. Opadłam na nią.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?-zapytałam i popatrzyłam na ojca
-Alison nie możesz się spotykać z tym chłopakiem-powiedział prosto z mostu.
- No chyba sobie żartujesz-wyśmiałam go
-Mówię poważnie ma na ciebie zły wpływ
-Nie masz prawa mi tego zabronić, a może jeszcze w domu mnie zamkniecie? A mama o tym wie że mi zabraniasz czy to wasza wspólna decyzja?-dopytywałam się go już wkurzona
-Mam prawo bo jestem twoim ojcem, I tak to nasza wspólna decyzja-powiedział to tak bez żadnych emocji.
Zaraz wybuchnę.
-Masz prawo mówisz? Nigdy was nie ma w domu, nie interesujecie się w ogóle mną. Nie mówiąc już o moich braciach.
Teraz przypomniało się wam że macie córkę. I gdy jestem szczęśliwa chcecie mi to zabrać? Boże, co z was za rodzice.-powiedziałam wymachując rękoma.
Pobiegłam do pokoju i zamknęłam się w nim. Zjechałam w dół po drzwiach i zaczęłam płakać. Wiedziałam jakich mam rodziców, ale że aż takich to na serio koszmar.
Siedziałam tak, do puki nie usłyszałam dzwonka mojego telefonu.
Wstałam z miejsca i odebrałam telefon.
-Halo?-powiedziałam do słuchawki
-Hej siostra-powiedział radośnie mój brat
-Cześć Beau
-Płaczesz?-zapytał
- Nie-skłamałam
-Przecież słyszę, zaraz będziemy tylko no wiesz balkonem-powiedział i nie zdążyłam zaprotestować bo się rozłączył.
Pokierowałam się do łazienki, stanęłam przed lustrem.
Po policzkach spływały mi czarne łzy brudne od tuszu. Pod oczyma byłam cała rozmazana. Opłukałam cała swoją twarz, wytarłam ją ręcznikiem. Wyglądałam już lepiej tylko i tak miałam całe oczy
czerwone. Wyszłam z pomieszczenia i położyłam się na łóżko.
Miałam dość całej tej sytuacji. Oni myślą, że na serio mi tego zabronią? To grubo się mylą.
Te moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi balkonowych.
Podniosłam się i poszłam otworzyć drzwi.
Otworzyłam drzwi i otoczyły mnie 3 pary rąk. Stałam teraz pośrodku moich trzech braciszków. Dawno ich nie widziałam.
-Alison jesteśmy z tobą, nie płacz już-powiedział Beau
Po tych naszych przytulankach, usiedliśmy w czwórkę na łóżku.
-Czemu płakałaś?-zapytał Luke
-Oni zabronili mi spotykać się z Austinem, powiedzieli że mam zakaz i w ogóle. No i wygarnęłam mu wspomniałam nawet o was-odpowiedziałam.
Jai już chciał coś powiedzieć ale przerwałam mu gestem dłoni.
-Dobra dość o mnie poradzę sobie z tym a co z wami macie zamiar z nimi porozmawiać bo oni nie zabiorą się do tego pierwsi-powiedziałam
-Nie wiemy, czy oni chcą no wiesz w ogóle nas widzieć-powiedział Beau
-No w końcu musicie porozmawiać, i wyjaśnić to i owo albo przynajmniej utrzymujcie jakiś kontakt minimalny. Za nim i z wami znowu zabronią się kontaktować-powiedziałam
Rozmawialiśmy jeszcze trochę, gdy ktoś zapukał w drzwi. Natychmiast wszyscy się zamknęliśmy.
Podeszłam do drzwi i je lekko uchyliłam, za drzwiami stała nasz matka.
-Co chcesz?-zapytałam
-Zejdziesz do nas na dół?
-Tak jasne-odpowiedziałam i zamknęłam drzwi przed jej nosem.
Obróciłam się do chłopców.
-No to co schodzimy z tobą, trzeba w końcu pogadać z wyrodnymi rodzicami-zakomunikował Luke
-Na serio, chcecie?
Wszyscy wstali z mojego łóżka i stanęli przy drzwiach.
-No to idziemy-powiedział sarkastycznie radośnie Beau
Otworzyłam drzwi i zeszłam pierwsza oni mieli zejść później.
Stanęłam w progu i oparłam się o ścianę. Ich twarze momentalnie
odwróciły się do mnie. Chcieli już coś powiedzieć ale przerwałam im jak zawsze.
- A może ja zacznę pierwsza. No to tak chciałam wam kogoś przedstawić-przerwałam swoją wypowiedź i poczekałam aż zejdą chłopcy z góry.
Rodzice popatrzyli się na mnie to na chłopców nie wiedzieli co powiedzieć.
-Zatkało co nie? Nie macie nic im do powiedzenia?-zapytałam i
popatrzyłam się na chłopców.
Po długim milczeniu i gapieniu się na chłopców, ojciec w końcu zaczął mówić.
-Okey, ja zacznę. Na początek może w to nie uwierzycie, ale żałujemy tego tego, że was tam oddaliśmy. Nie mieliśmy wyboru.-tłumaczył się
-Wiemy o tym-przemówił pierwszy Jai
-Alison nam powiedziała-dopowiedział Luke
Beau stał z tyłu i jak na razie przyglądał się rodzicom.
Zauważył że się na niego patrze i uśmiechnął się do mnie szeroko.
Odwzajemniłam to.
-A może tak usiądziecie i porozmawiamy na spokojnie. No bo wiecie zobaczyć was po tylu latach to szok nie .....-nie dokończył bo oczywiście przerwał mu Beau
-Nie spodziewaliście się nas
-Tak to prawda Beau-odezwała się nasza matka
Beau wzruszył ramionami i pociągnął braci za sobą żeby usiedli.
Podążyłam w ich sprawy. I tak zaczęła się nasza rozmowa.
**godzinę później**
Ta rozmowa chyba poszła całkiem dobrze pomijają mały wybuch ze strony Beau. No ale cóż miał pewne prawo się tak zachować.
Pożegnałam się z braćmi i bez słowa do rodziców poszłam na górę. Może zapomnieli o tej sprawie z Austin'em.
Wzięłam piżamę z szafki i poszłam się wykąpać. Stanęłam pod prysznicem, nie ruszałam się. Lubiłam gdy ciepła woda obmywała
moje ciało.
Po nie całych 20 minutach wyszłam z łazienki.
Usiadłam na łóżku, wzięłam telefon do ręki. Chciałam jeszcze przed pójściem spać usłyszeć jeszcze głos Austina.
-Hej kochanie-usłyszałam jego głos
-Cześć-powiedziałam nie byłam jeszcze przyzwyczajona gdy mów do mnie "kochanie"
-I jak tam w domu było?
-Opowiem Ci jutro w szkole i tak zadzwoniłam po to by usłyszeć twój głos przed snem-powiedziałam i momentalnie się zarumieniłam.
-No dobrze Alison, Kocham Cię i dobranoc-powiedział nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo się rozłączył
Odłożyłam telefon na miejsce ii położyłam się spać.
**Austin**
**Rano**
Jechałem właśnie pod dom Alison, by podwieźć ją do szkoły.
Stanąłem przed jej domem i wyczekiwałem aż wyjdzie.
Po dłuższej chwili zobaczyłem, Ali jak wychodzi z domu.
Ubraną jak zwykle na czarno.
Podeszłam do auta i wgramoliła się na przednie siedzenie.
-Dzień Dobry-powiedziała do mnie uśmiechnięta
-Witam Panią-powiedziałam i dałem jej całusa w policzek.
Ruszyłem z podjazdu, Alison była dziwnie cicho. Ale nagle się odezwała
-Moi rodzice zabronili mi się z tobą spotykać-powiedziała
____________________________________________________
Witam was po takiej troche długiej nie obecności.
No ale mam dla was rozdział
Mam nadzieję że się wam spodoba.
PRZECZYTAŁAŚ?
SKOMENTUJ
DLA CIEBIE TO TYLKO CHWILA A DLA MNIE
MOTYWACJA DO NASTĘPNEGO
ROZDZIAŁU
Bardzo fajny rozdział czekam z ciekawością na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńWręcz zajebisty. Mam nadzieję że będzie szybko kolejny rozdział. Oczywiście czekam na next. <3 <3
OdpowiedzUsuńZa kopie i udusze jak ich rozdzielisz :D i przy okazji będzie foch :l kocham bloga i właścicielkę. Plis daj szybko następny :* pozdrawiam i zapraszam do siębie :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział jestem ciekawa reakcji Austina XD
OdpowiedzUsuńPs. Z wyczekiwaniem czekam na next <333 :***
/A
Beautiful love sweet
OdpowiedzUsuńZajebiaszczy <3 Pisz czesciej a nie :D
OdpowiedzUsuń