sobota, 28 marca 2015

Rozdział 46


         **Austin**

"-Moim rodzice zabronili mi się z tobą spotykać"
Jak to powiedziała, nie powiem, że nie, ale zatkało mnie to. 
Zjechałem na pobocze i obróciłem się do niej.
   -Jak to? Co zamierzamy z tym zrobić?-zapytałem 
   -Nie chcę, żebyś miała prze ze mnie jakiekolwiek problemy z rodzicami-dodałem po chwili
   -Myślisz, że przejmę się tym ich zakazem, serio? Dopiero teraz gdy jestem szczęśliwa, chcą mi to wszystko zabrać. I dają jakieś popierdzielone zakazy, odgrywają teraz dobrych rodziców chroniących swoją córkę-powiedziała to na jednym wdechu.
Nie odpowiedziałem na to, wkradł mi się tylko na usta lekki uśmiech. Byłem w połowie drogi do szkoły, gdy Alison powiedziała
   -Wiesz nie chcę mi się iść do szkoły
   -Czy ty Alison Veronico Brooks proponujesz mi wagary?
   -Skąd znasz moje drugie imię?-zapytała unosząc brwi ku górze
   -Mam duże możliwości kochanie-powiedziałam
   -No to jedziemy do mnie-powiedziałem po chwili.

Alison całą drogę się nie odzywała. Tylko patrzyła za okno. Wzruszyłem ramionami i skupiłem sie bardziej na drodze.

**Alison**

Auto się zatrzymało. Wysiadłam z niego i podeszłam do Ausa. Złapał mnie za rękę i pokierowaliśmy się do drzwi.
   -Od razu mówię, przepraszam za bałagan
W środku rzeczywiście  nie było za czysto, można to nazwać jednym wielkim burdelem. Wszędzie walały się ubrania, opakowania od pizzy  i prze różnych butelek. 
  -Austin to nie jest bałagan to istny burdel-powiedziałam
  -No może troszeczkę. Ty usiądź a ja to ogarnę wszystko.
  -Pomogę Ci, przecież

Chodziłam z pokoju do pokoju i zbierałam jego ciuchy.
W końcu z pełnymi rękoma ubrań, poszłam do łazienki. Powkładałam je wszystkie do pralki, i nastawiłam pranie i wyszłam z łazienki. W salonie nie walało już się tyle śmieci.
Z kuchni bylo słychać Austina "Kurwa, właź do tego worka"
Z uśmiechem na twarzy weszłam do kuchni. Austin upychał karton do jednego z zapełnionych po brzegi worków.
    -Nie zmieścisz już nic do tego worka-powiedziałam siadając na blacie
    -Jesteś tego pewna?- mówił nie patrząc na mnie.
    -Tak-powiedziałam 
Austin nie przerywał tej czynności, dalej twierdził swoje. Do momentu gdy worek pękł a na podłogę wyleciały śmieci.
Zaczęłam się z niego śmiać, mówiłam mu a ten i tak swoje.
    -I z czego się śmiejesz?-powiedział i znalazł się pomiędzy moimi nogami.
    - Z ciebie, mówiłam Ci że nie zmieści się-powiedziałam patrząc w jego oczy.
    -Myślałem inaczej-powiedział i obdarował mnie pocałunkiem w usta.
Odwzajemniłam to.
Jego ręce z moich kolan powędrowały pod moją koszulkę.
Miał chłodnę dłonie, jeździł nimi po moich plecach.
Nie przestawał mnie całować, zjechał ustami na moją szyję.
Moje dłonie włożyłam w jego włosy i lekko za nie pociągałam.
Austin wrócił do moich ust i złączyły się ponownie w namiętny pocałunek.  Naglę odepchnęłam go i zaczęłam się śmiać i uciekać. Austin tylko się zaśmiał.
    -I tak Cię złapię-powiedział 
Nic nie odpowiedziałam tylko wbiegłam na górę do jego pokoju. Oparłam się o drzwi, słyszałam tylko bicie mojego serca i przyśpieszony oddech.
Austin zapukał do drzwi. Wiedział że tu jestem.
Odeszłam od drzwi i lekko je uchyliłam.
 Austin mocniej je popchnął i podszedł do mnie. Zaczął znowu mnie całować. Kochałam takie momenty z nim i tylko z nim. Nie widziałam siebie z kim innym oprócz niego.
Całując się podeszliśmy do łóżka. 
Pod naparciem jego ciała na moim opadliśmy na łóżko.
Zaśmiałam się w jego usta. Austin patrzył na mnie z góry
i słodko się uśmiechał. Złapałam go za barki i przekręciliśmy się tak że ja teraz byłam na górze.
   -Co teraz powiesz Austin'ie Carter'ze Mahone?-zapytałam poruszając brwiami tak jak on.
   -A ty skąd znasz moje drugie imię?
   -Mam swoje sposoby kochanie-powiedziałam i lekko musnęłam jego usta. 


Tę piękne chwile przerwał nam dzwonek do drzwi. Podniosłam się, a Austin zszedł na dół. Ręką przeczesałam swoje rozczochranę włosy i czekałam na niego.


**Austin**

Zawsze kurwa musi nam ktoś przerwać. Jak to będzie któryś z chłopaków zabije ich, bo innego momentu nie mogli sobie znaleźć. Otworzyłem drzwi a moim oczom ukazała się dawno nie widziana osoba, za którą bardzo tęskniłem.
   -Mamo? Co ty tutaj robisz?
   -Tak się witasz z matką?
   -Przepraszam, wejdź. Tylko nie przeraź się bałaganu.-powiedziałem przytulając ją.
Zaprowadziłem mamę do salonu, było tam chyba najczyściej.
   -Zaraz wrócę-powiedziałem i pobiegłem na górę do Alison.
Wszedłem do pokoju Ali, leżała na łóżku i patrzyła się w sufit.
   -Kto to był?-zapytała nie patrząc na mnie 
   -Alison to moja matka-powiedziałem to a ona momentalnie podniosła się po pozycji siedzącej.
_________________________________________


Oto mamy nowy rozdział.
Będzie teraz trochę komplikacji w następnych rozdziałach.
No to dobranoc mordki <33


Jeśli przeczytałaś/eś to skomentuj
dla ciebie to tylko chwila
a
dla mnie motywacja do następnego
rozdziału.

5 komentarzy:

  1. Rozdział super <3 jak zwykle ktoś musiał im przeszkodzić XD
    Czekam na next ;*
    /A

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze zajebisty. Tylko cię zabije przez tą mamę. Nieeee. I dlaczego w takim zajebistym momencie musiała przerwać ??? <3 <3 <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiaszczy :D Pisz czesciej prosze cieee :D juz nie moge sie doczekac kolejnej czesci :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczepisty haha.. :D chce kolejna czesc jak najszybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze boski czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń