poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 30



**Alison**

Był wieczór siedziałam sobie w pokoju słuchając muzyki. Szczerzę to moja głowa była zaprzątana tymi trzema chłopakami z pod szkoły. No niby mają takie same nazwisko jak ja, ale nie jestem pewna czy to są oni. A może..? Nie sama o tym nie wiem co myśleć a może powiem o tym rodzicom?
Nie to jednak to zły pomysł.

Moje głupie rozmyślanie na ich temat przerwał mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz widniał tam napis Austin. Bez krzty zastanowienia odebrałam telefon.
-Słucham Cię Austinie?-powiedziałam i się zaśmiałam 
-Jakie fajne powitanie mnie czuję się tak dziwnie-powiedział
-Haha a tak poważnie to co chcesz?-zapytałam
-Już nie mogę do ciebie zadzwonić?-zapytał udając obrażonego
-Oczywiście że możesz-powiedziałam i uśmiechnęłam się do komórki.
Musiało to dziwnie wyglądać.
-A wiesz już czy ta trójka chłopaków to Twoi bracia?-zapytal po chwili
Szczerzę to sama nie wiedziałam czy oni są tymi moimi braćmi. Miałam mętlik w głowie.
-Wiesz Austin sama już nie wiem-powiedziałam już to bez emocji.
-Wiesz ten jak on miał ten no  a Beau? Tak chyba on, miał takie same oczy ja ty-oznajmił mi
-Patrzyłeś się mu w oczy?-zapytałam ze zdziwieniem 
-Ej no zwróciłem na ten szczegół uwagę nie myśl że jestem zaraz Homo czy coś-powiedział
-Nie ja tak w ogóle nie uważam, a wiesz też zwróciłam uwagę na jego oczy.-zakomunikowałam mu
-Dobra Ali jutro sobie jeszcze porozmawiamy a teraz idź już lepiej spać bo po twoim głosie  jesteś senna-powiedział
-Okey masz rację, Dobranoc Austin-powiedziałam i nie, nie czekając na pożegnanie rozłączyłam się.

Rzuciłam komórkę na łóżko i podeszłam do szafy po jakąś bluzkę do spania. Wzięłam pierwszą lepszą i powędrowałam do łazienki. 
Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.

**Rano pod szkołą**

Stałam czekając na moich znajomych. 
Już z daleka mogłam zobaczyć idącą w  moją stronę zakochaną parę Victorię i Lukeya. 
Są taką słodką parą. Są po prostu idealni.
Gdy do mnie podeszłam patrzyłam się na nich jak w jakiś obrazek.
-Umm... Alison czemu się tak na nas gapisz?-zapytała Luke 
-A nie mogę?-zapytałam 
-Nie no możesz tylko to dziwnie wygląda-stwierdził
-Dobra dobra już nie będę-powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać 


Już podeszli do nas Austin i Louis. Austin od razu wziął mnie w objęcia i zaczął mną kręcić.
Po tym naszym przywitaniu weszliśmy do szkoły bo zadzwonił dzwonek.
Weszliśmy do klasy usiadłam razem z Austinem pod oknem. Nauczyciel wszedł zaraz po nas. Po jakiś 15 minutach lekcji na parkin szkolny przyjechało te same auto co wczoraj. A chłopaki przyjechali. 
Wysiedli razem z tą samą dziewczyną co była u mnie w domu i mówiła o moich braciach.
Zaczęli się wygłupiać na parkingu, ja zamiast zainteresować się lekcją zaczęłam się śmiać. 
Austin szturchnął mnie lekko w ramię i zapytał
-Z czego się śmiejesz?- zapytał a ja pokazałam palcem na parking. On zmarszczył czoło ale jak zobaczył ich wygłupy zaczął się śmieć razem ze mną.
Teraz śmieliśmy się razem ale nie długo bo nauczyciel nas usłyszał
-Z czego się śmiejecie i czemu przeszkadzacie  mi w lekcji?-zapytał juz zły na nas zapewne.
-Z niczego się nie śmiejemy przesłyszało się panu-powiedział Austin ze śmiechem
-Nie żartuj sobie ze mnie Mahone- powiedział do Austina
On juz nic nie odpowiedział kontynuował lekcję ale nie na długo. Nasze śmiechy znowu zakłóciły lekcję
-Dość tego jeśli macie zamiar przeszkadzać mi w lekcji i następnej ze mną to prosze się spakować i wyjść-powiedział groźnie 
My popatrzeliśmy się na siebie, spakowaliśmy się. Powiedzieliśmy grzecznie do widzenia i wyszliśmy z klasy.

No to mamy półtorej godziny bez tego nauczyciela.
Pokierowaliśmy się do wyjścia. Wzięłam Austina za rękę ten sie popatrzał zdziwiony ale później się uśmiechnął












Gdy wyszliśmy chłopcy i Natalii, chyba tak miała na imię ile dobrze pamiętam. Spojrzeli na nas i podeszli do nas.
-Hej wam-powiedział jeden z bliźniaków
-Cześć chłopcy-powiedziałam uśmiechając się do nich ciepło.
-Czemu nie jesteście na lekcjach-zapytała Natalii
-Umm nauczyciel wygonił nas z klasy bo się z was śmieliśmy , widzieliśmy wasze wygłupy z okna-wytłumaczył im Aus
Oni zaczęli się śmieć.
-To skoro już i tak nas wywalił z klasy to nie mamy po co do tej szkoły juz wracać-powiedział Austin
-Masz racje-zgodziłam się z nim 
-To skoro już nie wracacie do szkoły to może pójdziemy na miasto?-zaproponował Beau jego imię zapamiętałam chyba najlepiej. Bo bliźniaków jeszcze nie rozróżniałam.

Popatrzyłam na Austina ten się uśmiechnął tak słodko jak zawsze lubiłam. 
-Jasne to idziemy-powiedział Austin i wszyscy wyszliśmy z terenu szkoły.
Ja dalej trzymałam Austina rękę i nie zamierzałam jej puszczać....



Noo Witam Was <33
Miłego wieczoru wam życzę <33
http://ask.fm/AustinBlog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz