niedziela, 2 sierpnia 2015
Rozdzial 57
**Alison**
Wszystkim po tym telefonie odechciało się iśc do tego kina.
I jak zawsze on musi wszystko spieprzc, nienawidzę go. Niech się w końcu odwali i zostawi nas wszystkich w spokoju. Niewyżyty psychopata.
Austin ściskał moją dłoń, przez ten telefon zrobił się jakiś nerwowy, nawet nie robił sobie z tego sprawy jak bardzo mnie bolała ściskana przez niego dłoń.Ughh
-Austin, puści moją rękę- powiedziałam
Spojrzał na mnie ze zdziwioną miną.
-To boli, za mocno mnie trzymasz. Austin opanuj emocje, proszę Cię- Jego wzrok spoczął na naszych dłońach. Szybko mnie puścił.
-Przepraszam Alison, nie chciałem.- oznajmił patrząc mi w oczy.
-Chodzimy już do tego domu- powiedziałam i ruszyłam zostwaiając go z tyłu.
Słyszałam tylko jak westchnął i ruszył za mną.
~~
Siedziałam na kanapie patrząc tępym wzrokiem w zgaszony telewizor. Nie widziałam w tym nic pożytecznego, tylko w głowie pojawiało mi się tyśące głupich myśli.
Pokręciłam głową, by to wszystko od trącic.
Wstałam z miejsca i poszłam na górę, przebrałam się w dresy i luziną koszulkę. Sięgnęłam po "Mroczne umysły".
I usiadłam na łóżku przykrywajac nogi kocem.
Spędziłam przy tej książce cały weczór i uważam że było warto. Z chcecią sięgną po następne częsci trylogii.
Odłożyłam ją na półkę i wyszłam z pokoju.
Na dole było ciemna, czyli rodziców jeszcze nie ma. Dziwne, bo powinni już byc od jakiejś godziny. Zapaliłam światlo w kuchni, podezłam do okna. Nagle do moich uszu dobiegł dziwięk tłuczonych butelek. Po plecach przebiegł mi dreszcz. Dziwięk dochodził z garażu. I znowu to samo tłuczone butelki. Umm co się tam dziej?
Poszłam do salonu, wzięłam z kąta jeden z kiji do golfa mojego ojca i poszłam to sprawdzic.
Otworzyłam drzwi, i zapaliłam światło w garażu. Moim oczom ukazał się Tomlinson? Co on tu robi? I jak tu wlazł?
-Człowieku co ty tu robisz?- zapytałam patrząc na niego. JUż wiedziałam że był najebany.
-Przyszedłem odwiedzic przyjaciółkę. Alison po co Ci ten kij, chciałaś mi przywalic?- zapytał zataczając się do tyłu.
-Tak chciałam Ci przywalic bo nie wiedziałam kto to, i jakbyś zapukał normalnie do drzwi to pewnie byś mnie nie wystraszył- oznajmiłam podchodząc do niego.
-Oj przepraszam Cię Alison- powiedział zawieszając mi się na szyi
-Tommo nie jesteś najletszy, wiec ze mnie zejdź- powiedziałam śmiejąc się
~~
Weszliśmy do mojego pokoju, dowiedziałam się też, ze rodziców nie będzie dzisiaj na noc. I to chyba dobrze, nie byli by zachwyceni jakby zobaczyli pjanego Louis'a.
Położyłam się na łóżku, i patrzyłam co robi Lou.
Patrzy po zdjeciach, po książkach, huh Louis jest czymś zainteresowany.
-Jak możesz czytac ksiązki? Przecież to jest nudne- oznajmił siadając koło mnie.
-Co? Tommo to chyba ty jesteś nudny to, że ty w swoim całym życiu nie przeczytałeś żadnej książki to nie moja wina. Ale nie mow że to jest nudne- powiedziałam
-Przeczytałem!Jedną ale przeczytałem- powiedział oburzonu
-Małego Księcia w podstawówce?- powiedziałam śmiejąc się
-Może, dobrak koniec teamtu- odburknbął kładąc się koło mnie
Po chwili usłuszłam głos Tommo.
-Wiesz co Brooks? Masz bardzo wygodne łóżko
Momentalnie wybuchłam smiechem, piany Lou nie różni się niczym od trzeźwego.
-Ja już lecę jest już serio późno, a jak Austin się dowie że tu przyjazłem i to po pijaku, to nie będzie za dowolony.- powiedział wstając
Wstałam razem z nim, zeszłam z nim na dół.
-Dobranoc Lou- oznjamiłam przytulając go
-Śpij dobrze- odpowiedział
Otworzył drzwi a przed nimi stał Austin.
Patzrył się to na mnie to na Louis'a. Jak on sobie pomyśli coś że ja z Tommo to nie wiem co mu zrobie.
-O siema Austin, ja już wychodziłem- powiedział i ominął Chłopaka.
No i zostałam z nim sama.
-Co on tu robił do tego najebany?- zapytał przez zeby
-Przyszedł, nie widac? Austin nie mów że jesteś zazdrosny o swojego przyjaciela?- zapytałam podnosząc jedną brew do góry
-Janse, że jestem. Był sam na sam z moją dziewczyną. A czy ty nie była byś zazdrosna o to że jakaś laska kręci się koło mnie?- zapytał wchodząc do środka.
-No nie wiem- powiedziałam sarkastycznie, byłabym zazdrosna i to jak.
Austin odwrócił się do mnie, rzypierakąc mnie do ściany.
-Wiesz mi się wydaje,że byłabś zazdrosna i to jak. - oznajmił muskając lekko moje usta.
-Masz racje- powiedziałam poglębiając pocałunek.
Austin cicho jęknął, kiedy przygryzłam jego wargę.
Jego ręce zjechały pod moją koszulkę, jeździł rękoma po moich plecach. Moje dłonie wplotłam w jego włosy, lekko pociągając za kosmyki.
Ręce Ausa powendrowały na mój tyłek, lekko go ściskając.
Oplotłam nogi wokół jego pasa, odchyliłam głowe do tyłu, by dac mu większy dostęp do mojej szyi. Zjechał ustami niżej, zaczął ssac moja skóre i lekko przygryzac. Gdy skąniczył to robic dmuchnął w to miejsc zimnym powietrzem.
-Teraz każdy będzie wiedział, że jesteś tylko moja- wyszeptał mi do ucha
- Tylko Twoja- powtórzyłam
Austin wpił się w moe usta, prosił o wejście. Uchyliłam lekko nusta, wykorzystał okazje. Nasze języki toczły walkę.
Drzwi się otworzyły, momentalnie odskoczyliśmy od siebie momentalnie. W drzwiach pojawili się moi rodzice. Moje oczy powiększyły się o dwa rozmiary.
-Alison? Co to ma znaczyc? We własnym domu obściskujesz się z nim- powiedziałam wskazując ręką na Austina
-Po pierwsze on ma imię- Austin. Po drugie gdzie mam to robic w parku, w ogródku a może na środku ulicy?- oznajmiłam patrząc się na nich, złapałam za ręke Austina
-Dosyc mam tego wszystkiego, dziecko nie widzisz, ze on zmienia Cię na gorsze. W Londynie byłaś spokojna, nigdy nie sprawowałaś problemów. A teraz? To wszystko jego wina- powiedziała podniesionym glosem patrząc to na mnie to na Austina.
-Co nadal chciałabyś żebym była cichą myszką, i miała jedną przyjaciółke a reszte fałszywych znajomych. Daruj sobie- powiedziałam patrząc jej w oczy
Nic nie odpowiedziała, to było wiadome, zawsze w takich momentach nie mówiła nic dalej tylko spuszczała wzrok.
Pociągnęłam Ausa za rękę i chciliśmy wyjśc z domu, przy drzwich usłyszłam głos matki.
-Jak wyjdziesz z nim to możesz juz nie wracac
Obróciłam się, gdy usłyszałam te słowa, moje oczy byłe pełne łez. Nigdy nie pomyślała bym, że ona coś takiego powie.
Obróciłam się spowrotem do drzwi.
-Jakbyś mnie naprawde kochała, akceptowałabyś moje wybory- powiedziałam i wyszliśmy z tamtąd.
~~
Siedziałam wtulona w Austina na kanapie, od tamtego momentu nie odezwałam się ani słowem. Tylko płakałam.
Nigdy nie pomyślałam, że ona mogła by tak powiedziec.
-Ciii Alison, nie płacz już. Proszę Cię- usłyszłam głos chłopaka.
-Jak ona mogła tak powiedziec?- wybełkotałam w koszulke chłopaka
-Alison, to bylo pod wpływem emocji, na pewno nie chciala tak powiedziec
- A jednak, tak powiedziała. Słyszałes sam mam nie wracac do domu, masze na mniem zły wpływ, ona chciała żeby została szarą myszką.- oderwałam się od jego torsu,
patrzyłam prosto w jego oczy.
-Zostajesz u mnie, i nie martw się tym, wcześniej czy później zrozumiom że popełnili bląd. - powiedział zonowu przytuljąc mnie do swojego torsu.
**Austin**
Trzymałem moją zapłakaną Ali w swoich ramionach, gdy płakała była taka bezbronna. Nie chciałem żeby nadal płakała, pocierałem rękoma o jej plecy. Cały czas szlochała, dopiero po pewnym czasie wszystko ucichło było tylko słychac, jej nie spokojny oddech.
Wstałem powoli, wziąłem Alison na ręce i zaniosłem na góre. Położyłem ją do swojego łóżka i przykryłem kocem. Pocałowałem ją w czoło i położyłem się obok niej.
Alison, jak na zawołanie przytuliła się do mnie. Objąłem ją w tali. Powoli moje oczy sie zamykały, az w końcu odpłynąłem.
~~
Obudziłem się, ale Alison nie było już obok mnie, pozostało po nie puste miejsce. Wstałem z łóżka i zeszłem na dół.
Ali stała przy kuchence mieszając coś. Stanąłem za nią przytulając ją do siebie. Schowałem twarz w jej włosach.
-Cześc Kochanie- powiedziałem
-Austin, rozpraszasz mnie. Zaraz wszystko przypale.- usłyszałem
Spojrzałem jej przez ramie na robiła naleśniki. ohh
-To co ja mam w takim razie robic?- zapytałem
-Zrób herbate i nakryj do stołu- powiedziała nawet nie patrząc na mnie
-Alison?
-Hmm?- powiedziała nareszcie odwracając się do mnie
-Kocham Cię- oznajmiłem i pocałowałam lekko jej usta
-Też Cię Kocham a teraz nakryj do stołu
Nakryłem do stołu, zrobiłem herbate i usiadłem patrząc się na nią. W końcu się odwróciła, z talerzem pełnym parujących naleśników, usiadła na przeciwko mnie. Obdarzyła mnie swoim uśmiechem i zaczęła powoli jeśc. Kochałem na nią patrzec, słuchac jej kochałem w niej wszystko. Była moim chodzącym ideałem, który kocham bardziej niz co kolwiek.
___________________________________________
Hej, cześc i czołem.
Przychodze do was po dośc długiej przerwie.
Rozdział nie ejst sprawdzony, pisany na szybko.
Wiec nie zdzwicie się błędami.
5 komentarzy --------> następny rozdział
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak zawsze genialny rozdział :d Czekam na kolejny kocham te ich słodkie scenki Aus & Alice :d
OdpowiedzUsuńBoski rozdział czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńgenialny kiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuńsweet <3
OdpowiedzUsuńsłodki szkoda mi Alice ile ona się nacierpi
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuń